Skip to main content

I turned 6 months old (I'm almost an adult now) and on this occasion, my parents took me to... the court. (Skończyłam 6 miesięcy (jestem już prawie dorosła) i z tej okazji rodzice zabrali mnie do.... sądu)


Oj nie, nie myślcie tak, ja nic nie przeskrobałam to moja mama miała półtora roku temu wypadek w Lidlu i musi teraz walczyć o odszkodowanie :)

Wydawał się, że pierwsze pół roku minie za 10 lat ale minęło raptem w mgnieniu oka. Upały są niemiłosierne. My niestety musieliśmy zostać w Toruniu. Sąd na 6 sierpnia wyznaczył pierwszą rozprawę. Ja występowałam jako strona, a Robert był świadkiem. W zeszłym roku przewróciłam się na mokrej posadzce w Lidlu. Solidnie się potłukłam, doznałam przesunięcia kręgów szyjnych, a w oczach zarządu spółki Lidl nic się nie stało więc tak jak ze wszystkim i w tym przypadku trzeba walczyć o swoje prawa. Cóż temat na osobnego bloga.
Dla nas nowe doświadczenie. Na sali rozpraw mogą być obserwatorami wyłącznie pełnoletni więc nasza duża Panna się jeszcze nie kwalifikuje. Ja powinnam uczestniczyć w całej rozprawie, a Robert musi wejść zeznawać. Więc co tu zrobić? 

Gdy się zastanawiałam zadzwoniła z życzeniami moja matka. Zapewne dowiedziała się od Babci, która wcześniej dzwoniła, że dziś wypada półrocze jej wnuczki. Opowiedziałem jej o sytuacji ale jak zwykle mogłam liczyć wyłącznie na jakąś bardzo, ale to bardzo mądrą radę w stylu „... a jak Kasia musi wyjść do sklepu ze swoją 4 miesięczną córką to jest to wtedy prawdziwy problem”. Nie wiem jak Wy - ja mam dyżurną Kasię. Kasia to nieco starsza córka przyjaciół rodziców, która zawsze jest dyżurnym wzorcem, punktem odniesienie, paradygmatem cnót wszelakich. Dziewczyna jest na prawdę sympatyczna, ale w opowieściach i odniesieniach mojej matki urasta do roli lokalnego wcielania Kim Dzong Una. Teoretycznie jeżeli zadzwoniłabym do matki i w trakcie powiedziałbym „...wypadają mi włosy po ciąży” to jaka będzie odpowiedź, jak myślicie.... tak macie rację „Kasi to dopiero wypadają włosy, garściami ale się absolutnie nie przejmuje” a jak powiem, że mi powoli odrastają to jak jest odpowiedź „Kasi to dopiero włosy odrastają - wręcz słychać jak rosną - szybciej i lepiej niż na plantacji bambusa”. Kasiu nie gniewaj się - to nie Twoja wina. 
Jeżeli macie swoje „Kasie” to napiszcie.....
Ale powracając do tematu. Matka nie wpadła na pomysł, że może pierwszy raz w życiu poświęciłaby wnuczce 15 minut, więc poszliśmy do sądu razem w trójkę. Co się okazało?
Obawy były zbędne. Sędzia też ma małe dzieci. Gdy Robert musiał zeznawać opuściłam na 20 minut salę rozpraw. Pia nie zważając na warunki - twardej sądowej ławy - dopadła pierś, szybko się posiliła, puściła parę (używając entomologicznych określeń) bąków i ucięła komara.

Jeżeli musicie udać się do sądu, a nie macie z kim zostawić Waszego maleństwa - nie stresujcie się. Porozmawiajcie z prawnikiem, zgłoście sprawę do sekretariatu sądu - tam wszędzie pracują ludzie, którzy mieli lub mają podobne doświadczenie. Otwarta, szczera rozmowa z pewnością pozwoli na wypracowanie jakiegoś rozsądnego rozwiązania. Sąd oczywiście jest wysoki, Temida jest ślepa ale każdy mimo wszystko jest człowiekiem... 
Tu się chyba zagalopowałam.... Każdy jest człowiekiem, a moi rodzice? Ach zapomniałam każda reguła ma swoje wyjątki :) 

Oh no, don't think that way, I didn't mess anything up, it was my mom who had an accident at Lidl a year and a half ago and now she has to fight for compensation :)

It seemed like the first six months would pass in 10 years, but it flew by in the blink of an eye. The heat is merciless. Unfortunately, we had to stay in Toruń. The court scheduled the first hearing for August 6th. I appeared as a party, and Robert was a witness. Last year, I slipped on a wet floor at Lidl. I was seriously bruised, suffered a dislocated neck vertebra, but according to the management of the Lidl company, nothing happened. So, like with everything else, in this case, too, you have to fight for your rights. Well, that's a topic for a separate blog.

A new experience for us. Only adults are allowed to observe in the courtroom, so our big Miss doesn't qualify yet. I should participate in the entire hearing, and Robert has to testify. So, what to do?

As I was thinking about it, my mother called to wish her granddaughter a happy half-year birthday. She probably learned about it from my grandmother, who called earlier. I told her about the situation, but as usual, I could only count on some very, very wise advice, like "... and when Kasia has to go to the store with her 4-month-old daughter, that's when it's a real problem." I don't know about you, but I have a standby Kasia. Kasia is a slightly older daughter of my parents' friends, who is always the exemplary model, the reference point, the paradigm of all virtues. She is really nice, but in my mother's stories and references, she becomes a local incarnation of Kim Jong Un. Theoretically, if I called my mother and said, "My hair is falling out after pregnancy," what do you think the response would be... right, "Kasia's hair is falling out too, in handfuls, but she doesn't worry about it at all." And if I say that my hair is slowly growing back, what is the response? "Kasia's hair is growing back - you can almost hear it growing - faster and better than on a bamboo plantation." Sorry, Kasia, it's not your fault.

If you have your own "Kasia," let me know...

But back to the topic. My mother didn't think that maybe for the first time in her life, she could dedicate 15 minutes to her granddaughter, so we went to court together, all three of us. What happened?

Our fears were unnecessary. The judge also has young children. When Robert had to testify, I left the courtroom for 20 minutes. Pia, regardless of the conditions - the hard courtroom bench - grabbed her breast, quickly ate, passed gas (using entomological terms), and fell asleep.

If you have to go to court and have no one to leave your baby with - don't stress. Talk to a lawyer, report the case to the court's secretariat - everyone there has had or is having a similar experience. An open, honest conversation will surely lead to a reasonable solution. Of course, the court is high, Themis is blind, but everyone is still human...

I think I got carried away here... Everyone is human, but what about my parents? Oh, I forgot, every rule has its exceptions :)

Po południu, wierząc, że jednak moi rodzice mają ludzkie cechy, a jednocześnie szukając skrawka cienia zaopatrzeni w rozkosznie malinową tartę i świeczkę z numerem „6” udaliśmy się do ogródka. Cóż jak zapewne się domyślacie i przyznaje macie rację - tarta była pyszna, a poszukiwanie ludzkich cech - tym razem również bez sukcesu :(.
Pia z moją pomocą zdmuchnęła świeczkę. Robert strzelił parę fotek. Zaśpiewaliśmy „Sto lat”. Mała zmęczona emocjami i niewiarygodnym upałem zasnęła przy piersi.

Comments

Popular posts from this blog

Salalah Oman - odczucia i wrażenia Mamy (Salalah, Oman - impressions and experiences from a mother)

Podczas naszych poprzednich pobytów w Omanie usłyszeliśmy wiele pochlebnych opinii na temat Salalah. Zarówno rodowici Omańczycy jak i rezydenci wypowiadali się w samych superlatywach na temat bujnej roślinności, pięknych gór i czystego, ciepłego morza. Większość opinii się potwierdziła, jednak wybierając się w te rejony z dzieckiem należy wziąć pod uwagę pewne minusy. Lokalni Omańczycy są serdeczni i otwarci jednak ewidentnie mają problem z poprawną oceną swojego pozycji społecznej. Nie obowiązują ich kolejki, uważają, że należy im się pierwszeństwo w każdej możliwej sytuacji. Ponadto mają wyjątkowo ambiwalentny stosunek do pracy. Można mieć wrażenie, że przesiadka z wielbłąda do Lexusa negatywnie wpłynęła na odbiór rzeczywistości. Z takimi sytuacjami nie spotkaliśmy się w Muskacie. Kolejny problem to pozycja kobiety. Mówiąc wprost Europejki bez towarzystwa męskiej asysty nie są traktowane poważnie.  Menu w restauracji trafia najpierw do mężczyzny. Sprzedawca w sklepie, czy taksó

Pia w Salt Lake City - Mormoni, Temple Square i inne atrakcje (Pia in Salt Lake City - Mormons, Temple Square, and other attractions)

Most of us associate Utah with Salt Lake City, which hosted the Winter Olympics in 2002 and the Mormons, who are particularly numerous in this state. In preparation for our trip, I considered the possibility of taking advantage of the wide range of winter sports available at the Olympic venues. The first challenge in organizing the trip was, of course, buying airline tickets, and here the first surprise appeared. Generally, flights to the USA are relatively cheap, but it turns out that this does not apply to SLC. Only KLM, AirFrance, and Lufthansa fly directly to the capital of Utah. Due to limited competition, the flight price is higher than to Hawaii. Therefore, since we planned the trip in advance, I managed to catch a one-day promotion at KLM and ultimately purchase tickets at reasonable prices. If you are planning to visit this area, remember to plan your trip in advance, otherwise, you will face a high expense or a flight with at least two layovers. After 10 hours spent in a nice

Pia - 10 years of traveling (10 lat podróży)