Preparing for childbirth - or the layette of an inexperienced mom ;) (Przygotowania do narodzin- czyli wyprawka niewprawionej ;)
Thinking about what will be needed when the little one arrives, the first things that come to mind are a crib and stroller, but what else should a young mother have when the baby arrives...? In search of an answer to this question, I sifted through hundreds of web pages that tempted me with a plethora of wonderful, adorable "necessary" gadgets. Despite my weakness for various aesthetic solutions, I decided to approach this issue rationally and thoughtfully (well, maybe moderately thoughtfully;))
Knowing exactly the situation we are in and not anticipating any changes in the realities - lack of help and interest from relatives - we decided to start preparing for the arrival of the new family member quite early, in August 2012. We went to Gdansk to look at strollers. It was supposed to be a durable, sturdy stroller, and... because Robert had already tested such buggies from a specific company. So, my role was only to choose the appropriate design. The next step was, of course, a crib, which, as it is with a designer, could not be normal. I had my eye on a dreamy oval crib made of bent wood, which was three-functional, but unfortunately had a flaw - too high PRICE. However, I didn't give up and... after a long search, I found what seemed to be a golden mean. A French company's handcrafted oval crib that grows with the child with even more functions than the dreamy one and with a slightly more reasonable price. Unfortunately, in this case, a small problem arose, namely the crib was only available in France or Belgium. However, as creative individuals, we found a way to get the crib to our house. To put it succinctly, it looked something like this: Robert's distant cousin's sister lives in Paris, so we gave her address when placing the order. She sent the crib to the other sister, who lives in Konin, and from that Konin, after two months of travel, it finally arrived at our house. In any case, it arrived on time :)
Myśląc o tym co będzie potrzebne jak pociecha przyjdzie na świat jako pierwsze nasuwa się łóżeczko i wózek, ale co jeszcze powinna mieć młoda mama kiedy pojawi się maleństwo...? W poszukiwaniu odpowiedzi na to pytanie przewertowałam setki stron internetowych, które mocno nęciły mnogością cudownych, słodziutkich „potrzebnych” gadżetów i mimo mej słabości do różnego rodzaju estetycznych rozwiązań postanowiłam podejść do tego zagadnienia rozsądnie i rozważnie (no może umiarkowanie rozważnie ;))
Znając dokładnie sytuację w jakiej się znajdujemy i nie przewidując jakichkolwiek zmian dotyczących realiów - braku pomocy oraz zainteresowania ze strony krewnych - przygotowania do przybycia na świat nowej członkini rodziny postanowiliśmy zacząć dość wcześnie, bo już w sierpniu 2012 roku. Wybraliśmy się wówczas do Gdańska oglądnąć wózki. Z założenia miał być to wózek wytrzymały, solidny i..., ponieważ Robert miał już przetestowane tego rodzaju bryki, konkretnej firmy. Tak więc moja rola sprowadzała się do wybrania jedynie odpowiedniego designu.
Następnym krokiem było oczywiście łóżeczko, które jak to u designera nie mogło być normalne. Miałam wypatrzone wymarzone owalne łóżeczko wykonane z giętego drewna, które było trój-funkcyjne, lecz niestety miało wadę- zbyt wysoką CENĘ. Jednak nie poddałam się i... w końcu po długich poszukiwaniach znalazłam wydawałoby się złoty środek. Łóżeczko francuskiej firmy robione rzemieślniczo, owalne, rosnące wraz z dzieckiem z jeszcze większą ilością funkcji niż to wymarzone i z ceną troszkę bardziej rozsądną niż poprzedni traf. Niestety w tym przypadku również pojawił się mały problem, a mianowicie łóżko było do nabycia jedynie na terenie Francji lub Belgii. Jednak jako kreatywne jednostki znaleźliśmy metodę na to by łóżeczko znalazło się u nas w domku. Syntetycznie rzecz ujmując wyglądało to mniej więcej tak: dalszej cioci Roberta siostra mieszka w Paryżu, tak więc składając zamówienie podaliśmy jej adres. Ona wysłała kurierem łóżko do drugiej siostry, która mieszka w Koninie i z tegoż to Konina, po 2 miesiącach podróży, dotarło do nas. W każdym bądź razie dotarło do nas na czas:).
Comments
Post a Comment