Po nocy na statku, wypoczęci i o dziwo dość wyspani (na szczęście) dotarliśmy do Saint John’s największego miasta na wyspie Antigua. Urocze, malownicze miasteczko. Naszą przygodę postanowiliśmy zacząć od rozruszania naszych unieruchomionych w trakcie lotu kości, a więc zrobiliśmy sobie kilkugodzinny spacer. Jednak przed spacerem postanowiliśmy zapoznać się z menu pierwszego baru. Ja, jako matka karmiąca spróbowałam oczywiście bezalkoholowy punch, a Robert jego odpowiednik z kapinką lokalnego rumu. Gdy pragnienie zostało już zaspokojone ruszyliśmy na podbój urokliwej, pierwszej karaibskiej destynacji. Odczucia po pierwszym spacerze pozytywne, choć niestety wyraźnie można było zauważyć, że niepodległość i uniezależnienie od Wielkiej Brytanii odbiło się na rozwoju tego malutkiego państwa. Piękna anglikańska katedra, główna atrakcja miasta od lat pozostaje w remoncie, a pobliski cmentarz traktowany jest przez tubylców jako miejsce relaksu, stołówki i ochłody (głównie zimne płyty n...