24 grudnia dziadkowy Mikołaj zaskoczył nas ofertą wspólnego wyjazdu na narty. Destynacją docelową, po długich negocjacjach i mocnych rozważaniach, okazało się włoskie Monte Bondone. Prezent nie obejmował jednak dojazdu. Zastanawiając się nad najbardziej rozsądną cenowo opcją oraz biorąc pod uwagę niezwykle dynamiczne zachowania naszego Maleństwa wykluczyliśmy przejazd samochodem. Pomimo znacznego spadku cen paliwa, dodatkowe koszty takie jak winiety i noclegi powodowały, że opcja ta była mało korzystna. Zdecydowaliśmy się na lot do najbliżej położonego protu lotniczego - Werony. Do wyboru mieliśmy przelot Alitalia lub tzw. tanimi liniami, które de facto są zazwyczaj droższe niż tradycyjni przewoźnicy. Tym razem również było podobnie. Alitalia kosztowała 30% taniej niż ostateczna opłata w Wizzair. Jednak jedynie węgierski przewoźnik oferował lot bezpośredni i to w bardzo atrakcyjnych godzinach. Troszkę niepewni tego co spotka nas na lotnisku dotarliśmy punktualnie 2h godziny przed ...