Nigdy nie miałam małego dziecka na rękach na szczęście Robert (zwany również mężem) ma doświadczenia z pierwszego małżeństwa. Rodzice - okazali się zbyt zajęci aby zauważyć, że na świecie pojawiła się cudowna istotka (w tym stanie pozostają do dziś). Teściowie? Tak teoretycznie są, a praktycznie - chyba nie wiedzą, że mają wnuczkę.
Czyli saldo otwarcia - jesteśmy totalnie sami. Bez najmniejszej pomocy, a do tego będąc w tzw. „domu” czujemy się jak ptak uwięziony w klatce. Dwóm ptakom lata się doskonale, ale jak będzie latało się z małym pisklaczkiem? O tym właśnie mam być ten blog. Jak przetrwać w podróży (bliższej i dalszej) przez życie, gdy jesteście sami i wszystko musicie odkrywać na własną rękę.
Ja skoncentruje się na tej dalszej podróży, ale zapewne będą pojawiały się odniesienia do prozy życia.
Moim celem jest podzielenie się wiedzą na temat podróży z Maluszkiem.
Ach.... Roberta już znacie (jest naukowcem). Domyślacie się kim jest Pia - to ten mały pisklak, którego rodzice nie mogą usiedzieć na miejscu. A ja - mam na imię Agata - projektuje, kreuje, piszę ale od 6 lutego 2013 roku jestem mamą. To na pewno najtrudniejsze wyzwanie.
A child - a big challenge, a big dream, a big uncertainty. It was supposed to come when everything was sorted out. A house with a garden, stable employment, a comfortable family car, savings. Besides, the gynecologist assured us that it wouldn't be easy. And then, a trip to San Francisco, a change of time zones, a glass of wine in Napa Valley, and nine months later, our wonderful, unique, and most beloved Pia was with us. The stork flew in the winter. Landing turned out to be very complicated - as is usually the case in public healthcare, but this blog isn't about that.
I have never had a small child on my hands, fortunately Robert (also known as my husband) has experience from his first marriage. Parents - they turned out to be too busy to notice that a wonderful being had appeared in the world (they remain in this state to this day). In-laws? Theoretically, they exist, but practically - they probably don't know they have a granddaughter.
So, the opening balance - we are totally alone. Without the slightest help, and to top it off, while being in a so-called "home", we feel like a bird trapped in a cage. Two birds fly perfectly, but how will it be flying with a little chick? This is what this blog is supposed to be about. How to survive on a journey (both near and far) through life when you are alone and have to discover everything on your own.
I will focus on the further journey, but there will probably be references to everyday life. My goal is to share knowledge about traveling with a baby.
Oh... you already know Robert (he's a scientist). You can guess who Pia is - that little chick that her parents can't sit still with. And me - my name is Agata - I design, create, write, but since February 6th, 2013, I have been a mom. It is definitely the most challenging challenge.
Bardzo ciekawie napisane. Jestem pod wielkim wrażaniem.
ReplyDelete