Skip to main content

O Pipi Lansztrung, ogórkach małosolnych i zombi.... w sztuce (About, Pipi Langstrumpf, pickled cucumbers, and zombies... in art)

O Pipi Lansztrung, ogórkach małosolnych i zombi.... w sztuce.
Wywiad Piotra Kwiatkowskiego z Agatą Krzywką dla "Elity" - wersja przed korektami - unikat ;)

Z wykształcenia jest Pani ekonomistką, a z pasji artystką projektantką, czy to oznacza, że Pani przekaz jest niezwykle precyzyjny i przemyślany?

Faktycznie moje wykształcenie to dość specyficzny mix zarządzania i finansów, projektowania graficznego oraz informatycznego modelowania obiektów budowlanych. Background edukacyjny wspiera kod DNA ukształtowany przez trzy pokolenia artystów plastyków. Ekonomistą zostałam z przekory ponieważ rodzice nie chcieli zgodzić się na studia w zakresie wokalu jazzowego. W kolejnych etapach edukacji rozwijałam już jednak pasje kreowania przestrzeni. Pomimo, że absolutnie nie czuje się ekonomistką czy też finansistką to jednak studia te uzmysłowiły mi istotę zaspokojenia oczekiwań inwestora i to zarówno jednoznacznie sygnalizowanych jak i tych skrywanych w głębokich zakamarkach fantazji pozostających często w sferze niespełnionych marzeń. 

Projektuje Pani wnętrza, jak określiłaby Pani swoją stylistykę?

To bardzo trudne pytanie. Musimy pamiętać o tym, że zadaniem projektanta jest stworzenie przestrzeni odpowiadającej wieloaspektowym oczekiwaniom użytkowników. Dlatego też kładę bardzo duży nacisk aby moje osobiste preferencje co do materiałów, rozwiązań, kompozycji nie zdominowały całości propozycji. Stylistyka nie może stać się manierą powtarzaną w każdej kolejnej realizacji. Jednak z całą pewnością wytrawny obserwator dostrzegłby w kolejnych realizacjach nutkę mojego oksymoronicznego stylu. Uwielbiam łączyć pozorne sprzeczności, zmieniać utarte paradygmaty, słuchać jak „tego absolutnie nie da się wykonać” zmienia się w „faktycznie to super pomysł”.

Prywatnie - dom moich marzeń..... to połączenie minimalizmu z vintage. Surowe piękno betonu w okowach ciepłego, klasycznego drewna. Duży format, otwarta przestrzeń, światło.... bardzo dużo światła.

Skąd czerpie Pani inspiracje, czy to galeria sztuki, wystawa prac innych artystów, czy rejony świata?
Każdy z nas postrzega inaczej otaczającą go rzeczywistość. Boris Anisfeld stwierdził kiedyś, że maluje to co czuje a nie to co widzi. Staram się patrzeć na świat oczyma moich klientów i w tej perspektywie szukać inspiracji. Natchnienie zdecydowanie częściej daje mi idea niż obraz. Czy można zainspirować się zdjęciem Stupy w Katmandu czy też plaży na Barbados? Być może tak - ja niestety muszę poczuć zapach kadzideł, dotknąć nierealnie różowego piasku przesiąkniętego solą i słońcem a przede wszystkim zrozumieć dane miejsce, dzieło, zjawisko. Później dopiero pojawiają się pomysły.

Pani projekty nie są minimalistyczne - wbrew obowiązującym tendencjom – sporo w nich klimatów etnicznych, szlachetnych materiałów i wyszukanych form. Czy proponuje Pani swój własny styl i jakby Pani go nazwała?

Minimalizm, który prywatnie bardzo lubię nie zawsze się sprawdza. Często projektuję rezydencje dla rodzin z małymi dziećmi. Wbrew popularnej obecnie idei gender nie spotkałam jeszcze kilkuletniej dziewczynki, która „marzy o karierze” Pipi Lansztrung. Zazwyczaj projektuję pokoje, saloniki dla prawdziwych księżniczek..... swoich tatusiów. Czy dla księżniczki odpowiednia jest stylistyka skandynawskiego, spartańskiego domku na drzewie? Zazwyczaj nie. W takich przypadkach wyszukane, ujmujące w dotyku włoskie tkaniny, ciepłe, pastelowe kolory, lustra, w których można podziwiać nowe, cudne stylizacje wygrywają z prostą, surową formą przeszytą zimnym oddechem Królowej Śniegu. 
Bez względu na przyjętą stylistykę niezwykle istotnym jest aby kreowana przestrzeń (szczególnie komercyjna) nie wpływała negatywnie zarówno na środowisko naturalne jak i aspekty społeczne. Nie mam tu na myśli wyłącznie problemu ekologii. Ważnym, a niestety często marginalizowanym w tworzeniu przestrzeni biurowej jest jej wpływ na efektywność pracy, która to jest bezpośrednio skorelowana z samopoczuciem pracowników. W tym właśnie aspekcie pojawia się wielkie pole do popisu dla projektanta rozciągające się od syndromu chorych budynków aż po meandry typowo ludzkich zahamowań. Olbrzymim wzywaniem dla mnie było zaprojektowania biur dla zarządu jednej z najbardziej znanych w Polsce firm rodzinnych, które miało zarówno odzwierciedlać prestiż marki, a jednocześnie nie tworzyć dyskomfortu dla pracowników produkcyjny chcących podzielić się swoimi problemami z prezesem. Kolejne cudownie oksymoroniczne wyzwanie z happy endem.

Po jakie materiały najchętniej Pani sięga? Sporo w Pani projektach wnętrz naturalnych kamieni, który z nich jest tym ukochanym?

Kamień i drzewo to materiały, które stwarzają projektantom najwięcej możliwości, a ich naturalne piękno jest wręcz niemożliwe do odtworzenia. Ponadto struktura takiego materiału jest niepowtarzalna. Od kilkunastu lat rozwiązania technologiczne pozwalają na uzyskiwanie wyszukanych form. Dlatego też często sięgam po onyks, agat, kwarc, a jeżeli jest to możliwe to również po skamieniałe drewno. Radość tworzenia ukryta jest przede wszystkim w łączeniu. Czyż życie każdego z nas nie rozpoczęło się od połączenia komórek? W przypadku projektowania jest dokładnie tak samo. Unikalność rodzi się w łączeniu. Dlatego też uwielbiam łączyć kamień ze stalą nierdzewną, nieujarzmiony beton, którego surowe piękno wyraża się w niezatartych odciskach desek szalunkowych wiązać z krystalicznie czystą taflą szkła, w doskonale gładkim jedwabiu topić urocze śruby kwasoodporne. To dopiero frajda..... 

Do jakich osób chce Pani trafiać, projektując wnętrza?

Moja firma zajmuje się realizacją zarówno projektów architektonicznych jak i wnętrzarskich. Najbardziej preferuję jednak przedsięwzięcia kompleksowe. Koncentrujemy się na projektach rezydencji i apartamentów. W swoim dorobku posiadamy również biura zarządów, obiekty medyczne oraz hotelowe. Realizacja tego typu przedsięwzięć to długi i bardzo złożony proces wymagający znacznego zaangażowania czasu oraz dużej koncentracji. Specyfika tego typu wyzwań skutkuje dość istotnymi wymogami. Jeżeli praca ta nie przebiega w warunkach zaufania i partnerstwa to nie ma jakiegokolwiek sensu. Projektując unikalne rozwiązania nie możemy działać na kilkunastu frontach. Dlatego też prace koncepcyjne możemy prowadzić jednocześnie nad maksymalnie 3-4 projektami. W przypadku rezydencji moimi klientami są zazwyczaj osoby, którym zależy na stworzeniu przestrzeni będącej „bezpiecznym portem”, miejscem wypoczynku, relaksu, które zbliżając do siebie ludzi buduje poczucie więzi. Zleceniodawcy przestrzeni komercyjnych to głównie osoby dostrzegające wpływ otoczenia na wyzwolenie potencjału pracowników. Przestrzeń musi być dostosowana do specyfiki pracy. W zupełnie innych warunkach pracować powinna księgowa i pracownik działu kreatywnego. W pierwszym przypadku musimy zadbać o koncentrację i skupienie w drugim stymulować pomysłowość i umiejętnie znosić zbędne napięcie.

Z jakich projektów jest Pani najbardziej dumna?

Najbardziej jestem dumna z tego, że nie muszę wstydzić się żadnego z moich projektów. Jeżeli nie nie mam możliwości wypracowania satysfakcjonującego rozwiązania z inwestorem to wolę zrezygnować ze zlecenia niż kreować coś z czego nie będę również ja, osobiście usatysfakcjonowana. W tym przypadku chłodne ekonomiczne spojrzenie zdecydowanie przegrywa z artystyczną, szukającą spełnienia duszą.
Powracając jednak do tych projektów dających szczególną dumę. W tym przypadku mogę mówić o dwóch typach projektów. Pierwsze to zlecenia nobilitujące. Jeżeli realizuję projekt dla członka rodziny królewskiej, czy też ikony świata biznesu to wzmacniam wiarę w swój potencjał. Największą frajdę sprawiają mi jednak te zlecenia, które kończą się stwierdzeniem „....teraz nie muszę uciekać z domu - w tym miejscu naprawdę wypoczywam”. Czy też sytuacje kiedy to w progu domu czeka na mnie mała księżniczka, która nie może się doczekać aby z dumą pokazać mi swój ukochany pokoik. Cóż... radość zaraża i jest bezcenna.

Zajmuje się Pani również tworzeniem projektów damskich toreb, to dość odległy obszar od projektowania wnętrz. Czy szuka Pani nowych form wyrazu, czy traktuje to bardziej biznesowo?

Każda kobieta uwielbia torebki. Ja również! Projektowanie toreb to jednak jedne z wielu pomysłów na przyszłość, który traktuje obecnie głównie jako obszar testowania pomysłów z obszaru upcyklingu. Szukam sposobów aby dać drugie życie rzeczom, które mogą wydawać się zbędne. Dlatego w tworzeniu toreb wykorzystuję aukcyjne katalogi dzieł sztuki, karty pokładowe, magnetyczne klucze hotelowe, a nawet wycofane z obiegu banknoty (korony czechosłowackie, dinary jugosłowiańskie, banknoty z podobiznami Kadafiego, Mubaraka....). Z tego typu niezwykłych detali tworzę materiały, które łączę z doskonałą gatunkowo skórą. 
Tak więc damska torebka jest dla mnie mikro poligonem niezbędnym do prowadzenia artystycznych potyczek w obszarze działalności badawczo-rozwojowej.

Mało tego zajmuje się Pani produkcją telewizyjną w pełnym zakresie – od scenariusza po produkcję. Pani programy były obecne na antenie TVP i Cyfry +.  Jakie pasje realizuje Pani w telewizji?

Praca z kamerą to bardzo inspirujące wyzwanie, które mówiąc kolokwialnie „po prostu wciąga”. Jeszcze ciągle praca na rzecz ogólnopolskiego kanału telewizyjnego otwiera wiele możliwości. Produkując pierwszy program poświęcony problematyce wnętrzarskiej miałam możliwość spojrzeć na budynek mieszkalny z kosza podnośnika zawieszonego na wysokości 42 metrów. Tak zupełnie jednak poważnie to praca dla telewizji stwarza możliwość poznania bardzo wielu, interesujących ludzi widzących rzeczywistość w nieco innym wymiarze. Świat widziany przez obiektyw kamery jest najzwyczajniej w świecie inny, a kontakt z odmiennością rozszerza horyzonty.

Paleta Pani usług jest daleko szersza, ponieważ z powodzeniem aranżuje Pani eventy, tworzy komercyjne projekty graficzne. Skąd tak szerokie spektrum działalności i kto Pani pomaga w tak szerokiej działalności? 

Jak już wspominałam uwielbiam kompleksowe przedsięwzięcia. Realizacja programu telewizyjnego, tworzenie książki czy też projektu hotelu wiąże się często z koniecznością wprowadzenia elementów graficznych, czy też właściwego wypromowania produktu. Dysponuję sprawdzonym i zaufanym zespołem specjalistów, którzy otwarci są na nowe wyzwania. Olbrzymie wsparcie daje mi również mój Mąż - znany polski naukowiec, na którego konstruktywną krytykę zawszę niezawodnie mogę liczyć. Robert generuje grawitację, która sprowadza na ziemię moje kosmiczne pomysły.

Zastanawiając się nieco głębiej nad zadawanymi przez Pana pytaniami muszę przyznać się (sama przed sobą), że nowe wyzwania dają zastrzyk „adrenaliny” stymulujący kreatywność. Przejeżdżając przez wiele sztampowych, szarych polskich osiedli zarówno tych projektowanych przed laty jak i budowanych obecnie czuję żar, który wypalił pokłady innowacyjności zapewne kiedyś drzemiące w potencjale tych ludzi. Nigdy nie chciałabym stać się „maszyną” kreślącą kolejne pozbawione duszy bryły.

Fascynujące są Pani fotografie z podróży. Pokazuje Pani piękno i tajemnicę wielu krajów, żeby wspomnieć Kathmandu, Oman, Patagonia…W jakim stopniu podróże inspirują Panią do twórczej pracy, co Pani czerpie z piękna odległych miejsc?

Najbardziej inspirują mnie ludzie i zapisana na ich twarzach historia, której zapewne nigdy nie poznamy. Podobnie jak ludzka twarz tak również przestrzeń nabiera wartości jeżeli smagana jest wyzwaniami kreowanymi przez naturę. Dlatego tak uwielbiam zarówno twarze  buddyjskich mnichów krążących po ulicach Katmandu jak i ukształtowaną surowymi warunkami atmosferycznymi Ziemię Ognistą. Pobyt w Argentynie to nie tylko hołd dla wołowiny i malbeca, ale również pierwsza styczność z czymś co obecnie nazywamy upcyklingiem. Spacerując po urokliwym Buenos Aires trafiliśmy na wystawę niezwykłych instalacji wykonanych z pozostałości po likwidacji zakładów naprawy taboru kolejowego. Pozostająca po za turystycznymi szlakami karaibska Dominika pozwoliła mi zrozumieć przepastną głębię zieleni - żądana paleta kolorów nie jest w stanie odzwierciedlić tego fenomenu. Hawaje to tęcza - tęcza absolutna, nierealna iluzja na wyciągnięcie ręki a do tego nieuleczalne zauroczenie aurą bezkresnego spokoju. 
Każde odwiedzone miejsce to szlif wewnętrznego kamienia filozoficznego zamieniającego ulotne myśli i fantazje w cenny kruszec realnej idei.

Kreatywność to bardzo pojemne słowo, co oznacza w Pani pracy?

Wszystko. Bez kreatywności obiekt jest martwy. Kreatywność wpompowuje w przestrzeń emocje, uczucia, pasje. To jak krew dla organizmu.... jej brak zmienia człowieka w zombi. Wystarczy obejrzeć się dookoła i zobaczyć tabuny architektonicznych potworków rozmnażanych w fermach standardowych, masowych produktów dostępnych często na półkach sklepów pomiędzy pieczywem i papierem toaletowym.

Jak być naprawdę kreatywnym w sztukach plastycznych, kiedy – zdaniem niektórych – wszystko zostało już pokazane?

Taki punkt widzenia to oczywiście totalne nieporozumienie. Każde nowe pokolenie przeżywa ból, szczęście. Styka się z radością narodzin, pięknem miłości i smutkiem śmierci. Doświadczenia te muszą zostać wyrażone - przeniesione na płótno, papier czy też nowoczesne formy przekazu. Nie obawiam się, że ocean ludzkiej kreatywności kiedykolwiek wyschnie. Sztuka nie może jednak istnieć sama dla siebie. Musi, podobnie jak moje ulubione ogórki małosolne znaleźć nabywcę. Smakosza, który będzie gotów zrezygnować z zakupu kolejnego samochodu czy też quada na rzecz nabycia czegoś unikalnego. Sztuka nie musi się jedynie podobać - trzeba ją rozumieć. Zrozumienie wymaga jednak nauki. Mam nadzieję, że zalew wciągających gadżetów nie zniweluje pasji poznawania różnorodnych form wyrażania ludzkich emocji.

Biorąc pod uwagę zakres Pani zainteresowań artystycznych, na pewno szuka Pani nowych dróg i rozwiązań. Czego możemy spodziewać się w najbliższej przyszłości?

Przyszłość to na pewno kolejne podróże i inspiracje. Planuję powrót do cudownego Omanu oraz odwiedzenie Indii. Obecnie jednak moim największym źródłem inspiracji jest niespełna dwuletnia córeczka - Pia. Świat widziany oczyma maluszka to kolejny niezwykły wymiar.

Zawodowo zaangażowana jestem w trzy niezwykle ciekawe projekty rezydencji. Przygotowuje się również do realizacji filmu dokumentalnego poświęconego życiu na stacji polarnej. Zamierzam przedstawić telewidzom to jak ukształtowanie przestrzeni życiowej pozwala przetrwać wiele miesięcy w ekstremalnie trudnych warunkach. Na pewno nie będzie nudno.





About, Pipi Langstrumpf, pickled cucumbers, and zombies... in art.
Piotr Kwiatkowski's interview with Agata Krzywka for "Elite" - pre-correction version - a unique ;)

From an educational standpoint, are you an economist by training and an artist by passion, does that mean your message is incredibly precise and thoughtful?

Indeed, my education is quite a specific mix of management and finance, graphic design, and computer modeling of architectural objects. My educational background supports the DNA code shaped by three generations of visual artists. I became an economist out of defiance because my parents wouldn't agree to me studying jazz vocals. However, during subsequent stages of education, I developed a passion for space creation. Although I don't consider myself an economist or financial expert, these studies made me realize the importance of meeting investor expectations, both explicitly expressed and hidden deep within the realms of unfulfilled dreams.

You design interiors, how would you describe your style?

That's a very difficult question. We must remember that the designer's task is to create spaces that meet the multifaceted expectations of users. Therefore, I place great emphasis on ensuring that my personal preferences regarding materials, solutions, and compositions do not dominate the overall proposals. The style cannot become a repetitive mannerism in every subsequent project. However, an astute observer would certainly notice a touch of my oxymoronic style in successive works. I love combining apparent contradictions, changing established paradigms, and listening to how "this is absolutely impossible" transforms into "actually, it's a great idea."

Privately, my dream home is a combination of minimalism and vintage. The raw beauty of concrete embraced by warm, classic wood. Large spaces, open areas, light... lots of light.

Where do you draw inspiration from, whether it's art galleries, exhibitions by other artists, or regions of the world?
Each of us perceives the surrounding reality differently. Boris Anisfeld once said that he paints what he feels, not what he sees. I try to see the world through the eyes of my clients and seek inspiration from that perspective. Inspiration more often comes from an idea rather than an image. Can one be inspired by a photo of Stupa in Kathmandu or a beach in Barbados? Perhaps so - unfortunately, I need to smell the incense, touch the unrealistically pink sand saturated with salt and sun, and above all, understand the given place, artwork, or phenomenon. Only then do ideas emerge.

Your designs are not minimalist, contrary to prevailing trends – they contain a lot of ethnic vibes, noble materials, and exquisite forms. Do you propose your own style, and how would you name it?

Minimalism, which I personally like, doesn't always work. I often design residences for families with young children. Contrary to the current gender idea, I haven't yet met a few-year-old girl who dreams of becoming "Pipi Lansztrung." Usually, I design rooms and lounges for real princesses... their daddies. Is the Scandinavian, Spartan style suitable for a princess? Usually not. In such cases, sophisticated, captivating Italian fabrics, warm pastel colors, mirrors in which one can admire new, marvelous stylizations prevail over simple, raw forms permeated with the cold breath of the Snow Queen. Regardless of the adopted style, it is crucial that the created space (especially commercial) does not negatively affect both the natural environment and social aspects. I'm not referring solely to ecological problems here. An important, yet often marginalized aspect in creating office space is its impact on work efficiency, which is directly correlated with the well-being of employees. I don't mean only the problem of ecology here. A significant but unfortunately often marginalized aspect in creating office space is its impact on work efficiency, which is directly correlated with the well-being of employees. This is where there is a great field for the designer to excel, ranging from sick building syndrome to the intricacies of typical human inhibitions. A tremendous challenge for me was to design offices for the management of one of the most famous family-owned companies in Poland, which was supposed to reflect the brand's prestige while not creating discomfort for production employees who wanted to share their problems with the CEO. Another wonderfully oxymoronic challenge with a happy ending.

Which materials do you prefer to use? There are many natural stones in your interior design projects. Which one is your favorite?

Stone and wood are materials that offer designers the most possibilities, and their natural beauty is simply impossible to replicate. Moreover, the structure of such material is unique. Technological advancements in recent years have allowed for the creation of sophisticated forms. That's why I often choose onyx, agate, quartz, and if possible, petrified wood as well. The joy of creation lies primarily in combining. After all, did not each of our lives begin with the combination of cells? It's exactly the same with design. Uniqueness is born from combining. That's why I love combining stone with stainless steel, unbridled concrete, whose raw beauty is expressed in the indelible imprints of formwork boards, with crystalline glass, to melt charming stainless steel screws in perfectly smooth silk. That's the real fun...

To which individuals do you wish to appeal when designing interiors?

My company is involved in both architectural and interior design projects. However, I prefer comprehensive undertakings the most. We focus on residential and apartment projects. We also have experience in designing office spaces, medical facilities, and hotels. The execution of such projects is a long and complex process that requires a significant time commitment and a great deal of concentration. The nature of these challenges results in quite substantial requirements. If this work does not take place in an atmosphere of trust and partnership, it makes no sense at all. When designing unique solutions, we cannot spread ourselves too thin. Therefore, we can only work on conceptual projects for a maximum of 3-4 projects simultaneously. In the case of residences, my clients are usually individuals who value the creation of a "safe haven," a place of rest and relaxation that brings people together and fosters a sense of connection. The clients for commercial spaces are mainly individuals who recognize the impact of the environment on unleashing the potential of employees. The space needs to be adapted to the specific nature of the work. The requirements for an accountant and a creative department employee, for example, are completely different. In the former case, we need to ensure concentration and focus, while in the latter, we aim to stimulate creativity and effectively manage unnecessary tension.

Which projects are you most proud of?

I am most proud of the fact that I don't have to be ashamed of any of my projects. If I am unable to achieve a satisfactory solution with an investor, I prefer to resign from the commission rather than create something that won't satisfy me personally either. In this case, a cold economic perspective definitely loses to an artistic one seeking fulfillment in the soul.
However, when it comes to projects that bring me particular pride, I can talk about two types. The first type is prestigious commissions. When I work on a project for a member of the royal family or a business icon, it reinforces my belief in my own potential. However, the greatest joy comes from commissions that end with the statement, "...now I don't have to escape from home - I truly relax in this place." Or situations when a little princess awaits me at the doorstep, eager to proudly show me her beloved room. Well... joy is contagious and priceless.

You are also involved in designing women's handbags, which is a somewhat distant area from interior design. Are you seeking new forms of expression or approaching it more from a business perspective?

Every woman loves handbags. I do too! However, designing handbags is just one of many ideas for the future, which I currently consider mainly as a testing ground for ideas in the field of upcycling. I look for ways to give a second life to things that may seem unnecessary. That's why I use auction catalogs of works of art, airline boarding passes, magnetic hotel keys, and even withdrawn banknotes (Czechoslovak crowns, Yugoslav dinars, banknotes with portraits of Gaddafi, Mubarak, etc.) in creating the materials, which I combine with high-quality leather. Therefore, a women's handbag is a microcosm for me, necessary for conducting artistic battles in the area of research and development.

Furthermore, you are engaged in full-scale television production, from scripting to production. Your programs have been featured on TVP and Cyfry+. What passions do you pursue in television?

Working with the camera is a very inspiring challenge that, colloquially speaking, "just sucks you in." Working for a nationwide television channel still opens up many possibilities. When producing the first program dedicated to interior design, I had the opportunity to look at a residential building from a basket of a lift suspended at a height of 42 meters. Quite seriously, working for television provides an opportunity to meet many interesting people who perceive reality in a slightly different dimension. The world seen through the lens of a camera is simply different, and engaging with diversity expands horizons.

Your range of services, Madam, is much broader, as you successfully arrange events and create commercial graphic projects. Where does such a wide spectrum of activities come from, and who assists you in such diverse ventures?

As I have mentioned before, I adore comprehensive undertakings. Executing a television program, creating a book, or designing a hotel often entails the need for incorporating graphic elements or effectively promoting a product. I have a proven and trusted team of specialists who are open to new challenges. Tremendous support also comes from my husband, a renowned Polish scientist, whose constructive criticism I can always rely on. Robert generates the gravity that grounds my cosmic ideas.

Reflecting a bit deeper on your questions, I must admit (to myself) that new challenges provide an "adrenaline" boost that stimulates creativity. Traveling through many conventional, grey Polish neighborhoods—both those designed years ago and those currently under construction—I feel the spark that has ignited the potential of these people's innovation. I never want to become a "machine" churning out soulless structures.

Your photographs from your travels are fascinating. You showcase the beauty and mystery of many countries, to mention Kathmandu, Oman, Patagonia... To what extent do your travels inspire your creative work, and what do you draw from the beauty of distant places?

People and the stories etched on their faces inspire me the most, stories that we will likely never know. Just as a human face gains value when challenged by nature, so does space. That's why I adore both the faces of Buddhist monks wandering the streets of Kathmandu and the Earth shaped by the harsh atmospheric conditions of Tierra del Fuego. Our stay in Argentina was not only a tribute to beef and Malbec, but also our first encounter with what we now call upcycling. Strolling through charming Buenos Aires, we stumbled upon an exhibition of extraordinary installations made from remnants of dismantled railroad repair facilities. The Caribbean island of Dominica, untouched by tourist trails, allowed me to comprehend the vast depth of green—desired palettes of colors cannot fully reflect this phenomenon. Hawaii is a rainbow—an absolute, unreal illusion within arm's reach, and an incurable infatuation with an aura of boundless tranquility. Each visited place polishes the internal philosopher's stone, transforming fleeting thoughts and fantasies into precious nuggets of real ideas.

Creativity is a very broad term, what does it mean in your work?

Everything. Without creativity, an object is lifeless. Creativity infuses space with emotions, feelings, and passions. It is like blood for the body... its absence turns a person into a zombie. Just look around and see herds of architectural monstrosities bred in standard farms, mass-produced products often found on store shelves between bread and toilet paper.

How does one truly remain creative in the visual arts when, according to some, everything has already been shown?

Such a perspective is, of course, a complete misunderstanding. Each new generation experiences pain, happiness. They come into contact with the joy of birth, the beauty of love, and the sadness of death. These experiences must be expressed—transferred onto canvas, paper, or modern forms of communication. I have no fear that the ocean of human creativity will ever run dry. However, art cannot exist solely for its own sake. It must, like my favorite pickled cucumbers, find a buyer—a connoisseur who is willing to forgo purchasing another car or quad in favor of acquiring something unique. Art should not only be pleasing—it must be understood. Understanding, however, requires learning. I hope that the flood of captivating gadgets will not diminish the passion for exploring diverse forms of expressing human emotions.

Considering the scope of your artistic interests, we can certainly expect you to seek new paths and solutions. What can we anticipate in the near future?

The future undoubtedly holds more journeys and inspirations. I plan to return to the magnificent Oman and visit India. However, currently, my greatest source of inspiration is my almost two-year-old daughter, Pia. Seeing the world through the eyes of a little one adds another extraordinary dimension.

Professionally, I am engaged in three incredibly fascinating residential projects. I am also preparing to produce a documentary film dedicated to life on a polar station. I aim to show viewers how the shaping of living space allows one to survive for many months in extremely challenging conditions. Rest assured, it won't be dull.

Comments

Popular posts from this blog

Salalah Oman - odczucia i wrażenia Mamy (Salalah, Oman - impressions and experiences from a mother)

Podczas naszych poprzednich pobytów w Omanie usłyszeliśmy wiele pochlebnych opinii na temat Salalah. Zarówno rodowici Omańczycy jak i rezydenci wypowiadali się w samych superlatywach na temat bujnej roślinności, pięknych gór i czystego, ciepłego morza. Większość opinii się potwierdziła, jednak wybierając się w te rejony z dzieckiem należy wziąć pod uwagę pewne minusy. Lokalni Omańczycy są serdeczni i otwarci jednak ewidentnie mają problem z poprawną oceną swojego pozycji społecznej. Nie obowiązują ich kolejki, uważają, że należy im się pierwszeństwo w każdej możliwej sytuacji. Ponadto mają wyjątkowo ambiwalentny stosunek do pracy. Można mieć wrażenie, że przesiadka z wielbłąda do Lexusa negatywnie wpłynęła na odbiór rzeczywistości. Z takimi sytuacjami nie spotkaliśmy się w Muskacie. Kolejny problem to pozycja kobiety. Mówiąc wprost Europejki bez towarzystwa męskiej asysty nie są traktowane poważnie.  Menu w restauracji trafia najpierw do mężczyzny. Sprzedawca w sklepie, czy taksó

Pia w Salt Lake City - Mormoni, Temple Square i inne atrakcje (Pia in Salt Lake City - Mormons, Temple Square, and other attractions)

Most of us associate Utah with Salt Lake City, which hosted the Winter Olympics in 2002 and the Mormons, who are particularly numerous in this state. In preparation for our trip, I considered the possibility of taking advantage of the wide range of winter sports available at the Olympic venues. The first challenge in organizing the trip was, of course, buying airline tickets, and here the first surprise appeared. Generally, flights to the USA are relatively cheap, but it turns out that this does not apply to SLC. Only KLM, AirFrance, and Lufthansa fly directly to the capital of Utah. Due to limited competition, the flight price is higher than to Hawaii. Therefore, since we planned the trip in advance, I managed to catch a one-day promotion at KLM and ultimately purchase tickets at reasonable prices. If you are planning to visit this area, remember to plan your trip in advance, otherwise, you will face a high expense or a flight with at least two layovers. After 10 hours spent in a nice

Pia - 10 years of traveling (10 lat podróży)