Skip to main content

Pia in Kharkiv - dolphins, Arctic belugas, climbing, and the Champions League (Pia w Charkowie - delfiny, białuchy arktyczne, wspinaczka i Liga Mistrzów)


Is traveling with a child to the east of Ukraine a good idea? A few weeks ago, I would have said that it was an irrational question and the answer was a clear NO. However, common opinions do not always correspond to reality. I cannot even remember the circumstances that led Robert and me to go to Kharkiv. Maybe it was the promotion in LOT, or maybe we were tired of the daily routine... I don't know. But eventually, after a pleasant two-hour flight, we found ourselves in Kharkiv. We went through a rapid check-in at a nice, modern terminal and then we had our first surprise. We took an electric taxi to the hotel, and the nearly 40-minute trip cost us 19 zlotys.

The Nemo Hotel we had booked was very clean and modernly furnished. Although it was advertised as a 5-star hotel, it was actually a decent 3-star, but we did not expect any extravagance. The available hotel options in Kharkiv were very limited, and the prices were quite high due to the UEFA Champions League match being held at the time of our visit. When we arrived, we were invited to the match. Neither my husband nor I (not to mention Pia) had ever been to a football game. This statement may offend many readers, but it's generally not our thing. However, how could we refuse such kind hosts... In the evening, we went to the stadium where Manchester City was playing against Shakhtar Donetsk. Seeing tens of thousands of people (many of whom resembled so-called hooligans), and next to me, my excited daughter and terrified husband, I felt like my legs were giving way. However, when we finally sat on the stands surrounded by Shakhtar fans, the hot atmosphere and the conglomeration of emotions from thousands of fans caused me to release entirely new, surprisingly pleasant feelings.

Pia had a great time, Robert vigilantly controlled the closer and farther surroundings, and I let myself be carried away by the Mexican wave for the first time in my life. Due to safety concerns and wanting to avoid transport disruptions, we left the game after the first half, convinced that it was definitely worth participating in this spectacular sporting event. Despite the fantastic experiences and incredible emotions, I believe that this kind of sporting event is not a suitable place for small children. During this trip, my husband was practically at meetings from morning till night. The schedule was very tight, and the meetings were held at three universities. This time, Robert achieved the skill of being a passenger in electric taxis. Fortunately, our hotel had a seawater pool and a real Ukrainian bathhouse. Pia turned out to be a passionate lover of basking in the steam room and then jumping into the icy water. I tried to control her, but without success. Our daughter is obviously a sea mammal. Even the locals watched her with a hint of surprise, and I was truly convinced that it would end up with a serious illness. I only hoped that it wouldn't be pneumonia. Seeing Pia's preferences, we decided to give her the opportunity to swim with dolphins. In the end, we decided to go to the Nemo Dolphinarium, which was located on the outskirts of Kharkiv. It was a bit of a challenge to get there, as it was far from the city center, but it was worth it. We were all thrilled to be able to see dolphins up close and even interact with them. Pia was absolutely delighted, and I must admit that I was too. It was truly a unique experience.

Apart from these activities, we also took some time to explore the city. Kharkiv is a beautiful city with a rich history, and there is plenty to see and do. We visited some of the city's famous landmarks, such as the Freedom Square and the Derzhprom building. We also spent some time wandering around the local markets and trying some of the delicious Ukrainian cuisine.

Overall, our trip to Kharkiv was a great success. Despite our initial doubts, we had a fantastic time and made some unforgettable memories. It just goes to show that sometimes it pays to take a chance and try something new.

Czy wyjazd z Maleństwem na wschód Ukrainy jest dobrym pomysłem? Jeszcze kilka tygodni temu stwierdziłabym, że to irracjonalne pytanie. A odpowiedź jest jednoznaczna - NIE. Jednak nie zawsze potoczne opinie pokrywają się z rzeczywistością. Nawet nie jestem w stanie przypomnieć sobie w jakich okolicznościach zdecydowałyśmy się wybrać z Robertem do Charkowa.Może dlatego, że skusiła mnie promocja w LOT, może zmęczenie codziennością… nie wiem. Ale ostatecznie po przyjemnym, niespełna 2 godzinnym locie znaleźliśmy się w Charkowie. Błyskawiczna odprawa na ładnym, nowoczesnym terminalu, a następnie pierwsza niespodzianka. Do hotelu jedziemy elektryczną taksówką, a blisko 40 minutowa podróż kosztuje nas 19 zł. Hotel Nemo, który zarezerwowaliśmy był bardzo czysty i nowocześnie urządzony. Co prawda deklarowane 5* w praktyce oznaczało przyzwoite 3* ale nie oczekiwaliśmy jakichkolwiek ekstrawagancji. Oferta dostępnych obiektów hotelowych w Charkowie była bardzo ograniczona a ceny dość wysokie ze względu na odbywający się mecz Ligii Mistrzów.Po przyjeździe zostaliśmy zaproszeni na mecz. Zarówno ja, jak i mój Mąż (o Pii nie wspominając) nie byliśmy na żadnym spotkaniu piłkarskim. Tym stwierdzeniem może podpadnę wielu czytelnikom, lecz to generalnie nie nasze klimaty, ale jak tu odmówić miłym gospodarzom… Wieczorkiem pojechaliśmy na stadion, gdzie odbywał się mecz Manchester City z Szachtar Donieck. Widząc dziesiątki tysięcy ludzi (w których znaczną część stanowili osobnicy przypominający mi tzw. kiboli), a obok moje rozentuzjazmowane Maleństwo i przerażonego Męża poczułam, że nogi się pode mną uginają. Jednak, gdy już usiedliśmy na trybunach otoczeni przez kibiców Szachtara gorąca atmosfera i komasacja kipiących emocji tysięcy kibiców spowodowały wyzwolenie się całkowicie dotychczas mi nie znanych, ale zaskakująco przyjemnych uczuć. Pia doskonale się bawiła, Robert czujnie kontrolował bliższe i dalsze otoczenia, a ja pierwszy raz w życiu dałam się ponieść meksykańskiej fali. Ze względu bezpieczeństwa oraz chcąc uniknąć perturbacji transportowych opuściliśmy spotkanie po pierwszej połowie przekonani, że bezsprzecznie warto było uczestniczyć w tym spektakularnym wydarzeniu sportowym. Pomimo fantastycznych przeżyć i niesamowitych emocji uważam, że tego typu imprezy sportowe nie są odpowiednim miejscem dla małych dzieci.Mój Mąż podczas tego wyjazdu był praktycznie od rana do wieczora na spotkaniach. Grafik był bardzo napięty, a spotkania odbywała się w trzech Uniwersytetach. Robert tym razem zdobył chyba sprawność “pasażera taksówek elektrycznych”. Na szczęście nasz hotel dysponował basenem z morską wodą i prawdziwą ukraińską banią. Pia okazała się zapaloną wielbicielką wygrzewania się w łaźni parowej a następnie wskakiwania do lodowatej wody. Próbowałam nad nią zapanować, ale bezskutecznie. Nasza Córeczka jest ewidentnie ssakiem morskim. Nawet autochtoni przyglądali się jej wyłącznie z nutką zdziwienia, a ja byłam prawdziwie przekonana, że całość skończy się poważną chorobą. Miałam jedynie nadzieję, że nie będzie to zapalenie płuc.Widząc zamiłowania Pii postanowiliśmy zafundować jej możliwość popływania z delfinami. W związku z wymogiem sprawowania opieki nad dzieckiem ja również musiałam spróbować… Oczywiście określenie “musiałam” w tym przypadku trzeba tłumaczyć jako bardzo, bardzo, bardzo chciałam i super, że się udało. Bezsprzecznie obcowanie z tymi fantastycznymi ssakami jest trudnym do wyrażenia w słowach doświadczeniem. Do tego pływając delfinami mogłam przyglądać się zachowaniom olbrzymich biełuch arktycznych, które ewidentnie były gotowe włączyć się do zabawy. Pia troszkę obawiałam się tych ponad tonowych olbrzymów z zainteresowaniem obserwujących wyczyny naszego Maleństwa. Na podkreślenie zasługuje bardzo wysoki profesjonalizm zespołu trenerów Charkowskiego Delfinarium. Miejsce to jest nie tylko przestrzenią rozrywkową ale również cenionym centrum rehabilitacji. Pływanie z delfinami to atrakcja, którą w całej rozciągłości polecam. Kolejną ciekawą propozycją dla spędzenia kilku godzin z aktywnym dzieckiem jest centrum wspinaczkowe w Galerii Francuski Bulwar. Kilka z oferowanych tam opcji jest stosunkowo mało dostępnych w Polsce. Miejsce jest bezpieczne choć stosowane na Ukrainie uprzęże wspinaczkowe odbiegają wizualnie od współczesnych rozwiązań Ocuna czy Black Dimonda. Znajdziecie tam również kryte lodowisko, ale stan jego utrzymania pozostawia wiele do życzenia. W Charkowie znajdziecie również wiele atrakcji turystycznych. Doskonałą operę, świetne jedzenie, urocze parki oraz miłych i pomocnych ludzi. pięć dni w Charkowie całkowicie odmieniło moją opinie na temat Ukrainy i Charkowa. Jeżeli szukacie wielu atrakcji w klimacie bliskim Polakom pod względem kulturowym, a jednocześnie nie chcecie nadwyrężać budżetu warto wpisać Charków na listę miejsc, które należy odwiedzić.





















Comments

  1. Hej Aga,
    trafiłam na Twojego bloga zupełnym przypadkiem i przeczytałam go jednym tchem.
    Jestem pod ogromnym wrażeniem. Twoje życie - wymarzone, Rodzina - cudowna, Podróże - przepiękne, Wrażenia - nie do opisania (ale od czego ma się wyobraźnię) ;) Tylko pozazdrościć. Ten blog jest jak okno na świat. Nie przestawaj pisać. Bardzo się cieszę, że jesteś szczęśliwa. BRAWO. Tak trzymaj:) Życzę Ci wszystkiego naj naj naj w życiu jak i w pracy. Pozdrawiam Ciebie i Twoją Rodzinkę bardzo gorąco. EL.

    ReplyDelete

Post a Comment

Popular posts from this blog

Salalah Oman - odczucia i wrażenia Mamy (Salalah, Oman - impressions and experiences from a mother)

Podczas naszych poprzednich pobytów w Omanie usłyszeliśmy wiele pochlebnych opinii na temat Salalah. Zarówno rodowici Omańczycy jak i rezydenci wypowiadali się w samych superlatywach na temat bujnej roślinności, pięknych gór i czystego, ciepłego morza. Większość opinii się potwierdziła, jednak wybierając się w te rejony z dzieckiem należy wziąć pod uwagę pewne minusy. Lokalni Omańczycy są serdeczni i otwarci jednak ewidentnie mają problem z poprawną oceną swojego pozycji społecznej. Nie obowiązują ich kolejki, uważają, że należy im się pierwszeństwo w każdej możliwej sytuacji. Ponadto mają wyjątkowo ambiwalentny stosunek do pracy. Można mieć wrażenie, że przesiadka z wielbłąda do Lexusa negatywnie wpłynęła na odbiór rzeczywistości. Z takimi sytuacjami nie spotkaliśmy się w Muskacie. Kolejny problem to pozycja kobiety. Mówiąc wprost Europejki bez towarzystwa męskiej asysty nie są traktowane poważnie.  Menu w restauracji trafia najpierw do mężczyzny. Sprzedawca w sklepie, czy taksó

Pia w Salt Lake City - Mormoni, Temple Square i inne atrakcje (Pia in Salt Lake City - Mormons, Temple Square, and other attractions)

Most of us associate Utah with Salt Lake City, which hosted the Winter Olympics in 2002 and the Mormons, who are particularly numerous in this state. In preparation for our trip, I considered the possibility of taking advantage of the wide range of winter sports available at the Olympic venues. The first challenge in organizing the trip was, of course, buying airline tickets, and here the first surprise appeared. Generally, flights to the USA are relatively cheap, but it turns out that this does not apply to SLC. Only KLM, AirFrance, and Lufthansa fly directly to the capital of Utah. Due to limited competition, the flight price is higher than to Hawaii. Therefore, since we planned the trip in advance, I managed to catch a one-day promotion at KLM and ultimately purchase tickets at reasonable prices. If you are planning to visit this area, remember to plan your trip in advance, otherwise, you will face a high expense or a flight with at least two layovers. After 10 hours spent in a nice

Pia - 10 years of traveling (10 lat podróży)