Skip to main content

Wyprawa do Pyramiden (Expedition to Pyramiden)









Moim łobuziakom było wciąż mało przygód. Pia chciała płynąć na „big boat”, Robert z kolei wpadł na pomysł realizacji materiału o najdalej wysuniętej na północ kopalni. Udało nam się wynająć miejsca na norweskim statku ekspedycyjnym płynącym do Pyramiden - opuszczonej osady górniczej, która w założeniach miała być wizytówką potęgi Związku Radzieckiego. Przygotowaliśmy prowiant, zapakowaliśmy sprzęt i ruszyliśmy do portu. Naszym statkiem okazała się ponad 50-letnia jednostka o sympatycznej nazwie M/S Poral Girl.
Pia była niestety zdecydowanie zawiedziona wielkością statku. Nasze Maleństwo przyzwyczajone do podróżowania wielkimi wycieczkowcami uznało „Polarną Dziewczynę” za większą motorówkę i jednoznacznie wyrażało swoją dezaprobatę. Również i ja nie byłam zachwycona, ale biorąc pod uwagę specyfikę wyprawy uznałam, że nie ma na co narzekać. Statek dysponował trzema obszernymi dekami widokowymi, barem, przestronnym lobby oraz …. czystymi toaletami.
Po kilku godzinach delektowania się niezwykłymi widokami dotarliśmy do Pyramiden. Niestety w trakcie realizacji materiału na mocno bujającym statku, uszkodzeniu uległ mój ulubiony teleobiektyw. Pomimo, że nasze Maleństwo zapadło w słodki sen dopływając do miejsca destynacji mieliśmy bardzo minorowe miny.

My little rascals were still hungry for more adventures. Pia wanted to sail on a "big boat," while Robert came up with the idea of documenting the northernmost mine. We managed to book spots on a Norwegian expedition ship heading to Pyramiden—an abandoned mining settlement that was supposed to showcase the power of the Soviet Union. We packed provisions, loaded our gear, and headed to the port. Our ship turned out to be a more than 50-year-old vessel with the charming name M/S Poral Girl.

Unfortunately, Pia was decidedly disappointed with the size of the ship. Our little one, accustomed to traveling on large cruise ships, considered the "Polar Girl" nothing more than a bigger motorboat and expressed her disapproval quite clearly. I, too, wasn't thrilled, but considering the nature of the expedition, I decided not to complain. The ship had three spacious viewing decks, a bar, a spacious lobby, and... clean restrooms.

After a few hours of enjoying the extraordinary views, we arrived at Pyramiden. Unfortunately, during the filming on the swaying ship, my favorite telephoto lens got damaged. Despite our little one falling into a sweet slumber, we arrived at our destination with somewhat downcast expressions.




















Na miejscu okazało się, że nie jesteśmy w stanie zjechać wózkiem po wąskim trapie. Musiałam wziąć Pię na ręce i z 16 kilogramowym Śpioszkiem schodzić z rozkołysanego statku. Gdy udało mi się skutecznie ułożyć Maleństwo w wózku okazało się, że będę musiała ponownie wyciągać Pię ze zdezelowanej Emmaliungi, ponieważ ze względów bezpieczeństwa  (niedźwiedzie polarne) 400 metrowy odcinek pomiędzy przystanią, a osadą musimy pokonać samochodem. Na szczęście kierowca obszernego pojazdu pomógł nam tak ustawić wózek, że uniknęliśmy kolejnych wygibasów.
Na miejscu w osadzie spotkaliśmy pięciu sympatycznych Polaków, którzy przybyli tu dzień wcześniej. W miłym towarzystwie rozpoczęliśmy zwiedzanie tego niezwykłego miejsca.
Jak się okazało, nasi rodacy zdążyli zaprzyjaźnić się z lokalną, rosyjską ekipą, która nie tylko udostępniła im broń umożliwiającą samodzielne zwiedzanie, ale również przekrojowo zapoznała ich z historią Pyramiden. Po kilku godzinach intensywnego zwiedzania, wróciliśmy na statek. Pia obudziła się w niezbyt dobrym nastroju, a do tego była bardzo głodna. Na szczęście, szybko po wypłynięciu obsługa zaserwował nam smakowite steki z wieloryba co ewidentnie poprawiło nastroje moich głodomorków. W drodze powrotnej  zahaczyliśmy o pobliski lodowiec…. aby zdobyć nieco lodu do whisky. Mimo, że nie przepadam za mocnymi trunkami - skusiłam się na małą szklaneczkę.
Maleństwo zmęczone trudami ekspedycji zagłębiło się w lekturę najnowszych przygód Elmera, a mój mąż ze smutkiem analizował zakres uszkodzeń sprzętu.

Cóż uczucia mam mieszane…. ale z pewnością było warto.

Upon arrival, it turned out that we couldn't maneuver the stroller through the narrow gangway. I had to carry Pia in my arms and descend from the swaying ship with our 16-kilogram Sleepyhead. Once I successfully settled our little one in the stroller, I realized I would have to take Pia out of the rickety Emmaljunga again because, for safety reasons (polar bears), we had to cover the 400-meter stretch between the harbor and the settlement by car. Fortunately, the driver of a spacious vehicle helped us position the stroller in a way that avoided further acrobatics.

Upon reaching the settlement, we met five friendly Poles who had arrived a day earlier. In good company, we began exploring this extraordinary place.

As it turned out, our compatriots had befriended the local Russian team, who not only provided them with weapons for independent exploration but also gave them a comprehensive overview of Pyramiden's history. After a few hours of intense sightseeing, we returned to the ship. Pia woke up in a less-than-ideal mood and was very hungry. Fortunately, shortly after we set sail, the crew served us delicious whale steaks, which undoubtedly improved the mood of my hungry little ones. On the way back, we stopped by a nearby glacier... to collect some ice for whiskey. Although I'm not fond of strong spirits, I couldn't resist a small glass.

Our little one, tired from the expedition's hardships, immersed herself in the latest adventures of Elmer, while my husband sadly assessed the extent of equipment damage.

Well, my feelings are mixed... but it was definitely worth it.





Comments

Popular posts from this blog

Salalah Oman - odczucia i wrażenia Mamy (Salalah, Oman - impressions and experiences from a mother)

Podczas naszych poprzednich pobytów w Omanie usłyszeliśmy wiele pochlebnych opinii na temat Salalah. Zarówno rodowici Omańczycy jak i rezydenci wypowiadali się w samych superlatywach na temat bujnej roślinności, pięknych gór i czystego, ciepłego morza. Większość opinii się potwierdziła, jednak wybierając się w te rejony z dzieckiem należy wziąć pod uwagę pewne minusy. Lokalni Omańczycy są serdeczni i otwarci jednak ewidentnie mają problem z poprawną oceną swojego pozycji społecznej. Nie obowiązują ich kolejki, uważają, że należy im się pierwszeństwo w każdej możliwej sytuacji. Ponadto mają wyjątkowo ambiwalentny stosunek do pracy. Można mieć wrażenie, że przesiadka z wielbłąda do Lexusa negatywnie wpłynęła na odbiór rzeczywistości. Z takimi sytuacjami nie spotkaliśmy się w Muskacie. Kolejny problem to pozycja kobiety. Mówiąc wprost Europejki bez towarzystwa męskiej asysty nie są traktowane poważnie.  Menu w restauracji trafia najpierw do mężczyzny. Sprzedawca w sklepie, czy taksó

Pia w Salt Lake City - Mormoni, Temple Square i inne atrakcje (Pia in Salt Lake City - Mormons, Temple Square, and other attractions)

Most of us associate Utah with Salt Lake City, which hosted the Winter Olympics in 2002 and the Mormons, who are particularly numerous in this state. In preparation for our trip, I considered the possibility of taking advantage of the wide range of winter sports available at the Olympic venues. The first challenge in organizing the trip was, of course, buying airline tickets, and here the first surprise appeared. Generally, flights to the USA are relatively cheap, but it turns out that this does not apply to SLC. Only KLM, AirFrance, and Lufthansa fly directly to the capital of Utah. Due to limited competition, the flight price is higher than to Hawaii. Therefore, since we planned the trip in advance, I managed to catch a one-day promotion at KLM and ultimately purchase tickets at reasonable prices. If you are planning to visit this area, remember to plan your trip in advance, otherwise, you will face a high expense or a flight with at least two layovers. After 10 hours spent in a nice

Pia - 10 years of traveling (10 lat podróży)