With only two free days at our disposal (when Robert didn't have any meetings and could leave the city), we decided to make the most of our available time. The first item on our list was the famous speed test location - a perfectly flat surface of a dried-up salt lake. I must admit that the idea of driving over 100 miles just to see the test area seemed controversial to me, to say the least. However, it was an opportunity to take a break and admire the magnificent landscapes of Utah. Pia, after long walks and a very intense schedule in Salt Lake City, clearly needed some peace and quiet. After an hour and a half, we arrived at the Bonneville Salt Flats. It's hard to describe what we saw. A completely flat, white surface without any hills, vegetation, or buildings. In such conditions, without any reference points, your senses seem to be thrown out of whack. Moreover, by a strange coincidence, we were the only ones interested in the beauty of this place. Despite that, we decided to test our Jeep and, of course, conduct a photo session. While the drive into the lake didn't stress Robert out, the return to the entry point turned out to be quite a challenge. My husband, seeing nothing but endless whiteness on the horizon, started to panic, transferring his emotions to Pia, who intuitively sensed the increasing tension. Fortunately, I managed to calm things down, and after a few minutes, we reached the exit point. The look of relief on Robert's face was priceless. As it turned out later, his stress was justified. Tourists often lose their orientation and end up driving into the swampy edges of the lake, where there is a high risk of getting stuck, even if you have an SUV and 4x4 drive. As it turns out, this is a source of income for local tow truck owners, who charge $750 for their assistance.
Mając do dyspozycji raptem dwa wolne dni (kiedy Robert nie miał spotkań i mógł wyjechać poza miasto) zdecydowaliśmy się maksymalnie intensywnie wykorzystać dostępny czas.
Pierwszą pozycją na naszej liście było słynne miejsce testów szybkości. Doskonale płaska powierzchnia wyschniętego słonego jeziora. Muszę przyznać, że pomysł jazdy ponad 100 mil aby zobaczyć teren testów wydał mi się delikatnie ujmując kontrowersyjny. Była to jednak okazja na chwilkę wytchnienia oraz możliwość przyjrzenia się wspaniałym krajobrazom Utah. Pia po długich spacerach i bardzo intensywnym trybie spędzania czasu w Salt Lake City ewidentnie potrzebowała wyciszenia. Po niespełna półtorej godzinie dotarliśmy do Bonneville Salt Flats. Trudno opisać to co zobaczyliśmy. Totalnie płaska, biała powierzchnia bez najmniejszych wzniesień, roślinności, zabudowań. W takich warunkach braku odniesienia zmysły wydają się ulegać rozregulowaniu. Co więcej, dziwnym zbiegiem okoliczności byliśmy jedynymi zainteresowanymi urokami tego miejsca. Mimo to postanowiliśmy przetestować naszego Jeepa i oczywiście przeprowadzić sesję fotograficzną. O ile jazda w głąb jeziora nie stresowała Roberta tak powrót do miejsca wjazdu okazał się nie lada wyzwaniem. Mój Mąż widząc na horyzoncie wyłącznie niekończącą się biel zaczął lekko panikować przenosząc swoje emocje na Pię, która intuicyjnie wyczuła narastające napięcia. Na szczęście udało mi się uspokoić nastroje i po kilku minutach dotarliśmy do miejsca zjazdu. Wyraz ulgi na twarzy Roberta był bezcenny. Jak się później okazało jego stres był uzasadniony. Turyści nagminnie tracąc orientację dojeżdżają do podmokłych obrzeży jezior, gdzie istnieje bardzo duże ryzyko ugrzęźnięcia nawet mając do dyspozycji SUV i napęd 4x4. Jak się okazuje jest to źródło utrzymania dla lokalnych właścicieli lawet, którzy za udzielenie pomocy kasują 750 USD.
Comments
Post a Comment