Pia w Longyearbyen - pierwsze wrażenia ze Spitsbergen (Pia in Longyearbyen - first impressions from Spitsbergen)
Po trzech godzinach lotu na północ wylądowaliśmy w największej osadzie Svalbardu - Longyerabyen. Niestety część naszego bagażu zaginęła, w tym ulubiony wózek Pii tzw. „green”. Jednakże miłe panie z obsługi tego niezwykłego lądowiska zaproponowały nam użyczenie, zapewne zagubionego przed laty, wózka. Po napompowaniu kół i dokręceniu nadwozia ponad 20-letni model Emmaljunga został życzliwie przyjęty przez naszego Maluszka, który nadał mu kryptonim „black” :-). Wszelkie stresy oraz olbrzymie zmęczenie ustąpiło, gdy opuściliśmy budynek lotniska. Bajeczne pejzaże, krystalicznie czyste powietrze sprawiły natychmiastową poprawę nastrojów. Transfer do hotelu trwał zaledwie 5 minut, a warunki mieszkaniowe okazały się przyzwoite. Przydzielony nam pokój w nowym skrzydle obiektu był dość przestronny, schludny i wyposażony w solidne zasłony, które w trakcie dnia polarnego są szczególnie ważne. Przyzwyczajeni do statkowych mikro łazienek stwierdziliśmy, że wytrzymamy kilka dni bez wanny i inny...