Over the years, we have nurtured the paradigm of spending family holidays exclusively at home. However, this time we decided to try something different and spend this wonderful time surrounded by nature and... completely unfamiliar people. We chose to visit Hotel Arłamów again. The consequences of this decision were many, but the only one we truly regretted was not having to decorate a Christmas tree. When I say "regretted," I mean Pi and myself. Robert doesn't particularly enjoy transporting, setting up, and then disposing of a needle-less Christmas tree. So, in his case, we can talk about a complete lack of objections.
By choosing this trip, we managed to avoid:
Waiting in queues,
Sentencing a carp to death,
Preparing meals,
Visiting relatives and friends,
Struggling with overeating or avoiding treats,
Sitting for hours at the table,
Watching "Home Alone",
Swearing that these are the last holidays at home.
The decision turned out to be so successful that our holiday turned into almost two weeks, despite mixed feelings about the quality of hotel services offered at this renowned resort. The variety of available training options and the extraordinary aura of Bieszczady Mountains provided us with joy and energy. Pia made many new friends there. She had plenty of warm pool water and snow on site. So, we consider our time spent in Arłamów to be very successful.
Pros of Arłamów:
Fantastic sports infrastructure,
Beautiful location,
Proximity to nature,
Excellent air quality,
Decent food.
Cons:
Very poor organization of New Year's Eve party for children,
Limited availability of some services (e.g. horseback riding),
Low level of cleanliness in the facility,
Limited children's animations.
Przez lata pielęgnowaliśmy paradygmatu rodzinnych świąt, które obowiązkowo należy spędzać w domu. Tym razem jednak zdecydowaliśmy się spróbować czegoś odmiennego i spędzić ten cudowny czas w otoczeniu wspaniałej przyrody i... całkowicie obcych nam ludzi.
Zdecydowaliśmy się na ponowną wizytę w Hotelu Arłamów. Konsekwencji tej decyzji było wiele ale tylko jednej faktycznie załowaliśmy a było nią brak konieczności strojenia choinki. Pisząc "żałowałyśmy" mam na myśli Pię i siebie samą. Robert nie przepada za transportowaniem, instalowaniem a następnie wynoszeniem pozbawionego igliwia, świątecznego drzewka. Tak więc w Jego przypadku możemy mówić o całkowitym braku przeciwskazań.
Wybierając wyjazd udało się nam uniknąć:
- stania w kolejkach,
- wykonania wyroku śmierci na karpiu,
- przygotowywania potraw,
- objazdu po rodzinie i znajomych,
- walki z objedzeniem lub unikania poczęstunku,
- siedzenia godzinami przy stole,
- oglądania "Kevin sam w domu",
- przysięgania, że to już ostatnie święta w domu.
Decyzja okazała się do tego stopnia trafna, że z wypadu świątecznego zrobiło się prawie dwa tygodnie i to pomimo mieszanych uczuć co do jakości usług hotelowych oferowanych w tym renomowanym ośrodku. Radości i energii dostarczał nam wachlarz dostępnych opcji treningowych oraz niezwykła aura Bieszczad. Pia poznała mnóstwo kolegów i koleżanek. Na miejscu miała pod dostatkiem ciepłej, basenowej wody oraz śniegu. Tak więc czas spędzony w Arłamowie zaliczamy do bardzo udanego.
Plusy Arłamowa:
- fantastyczna infrastruktura sportowa,
- cudowna lokalizacja,
- bliskość natury,
- doskonałe powietrze,
- przyzwoite jedzenie.
Minusy:
- bardzo kiepska organizacja zabawy sylwestrowej dla dzieci,
- ograniczona dostępność części usług (jazdy konne),
- niski poziom czystości obiektu,
- ubogie animacje dla dzieci.
Comments
Post a Comment