Skip to main content

Pia na Sycylii (Pia in Sicily)

Our next trip had a typical vacation feel to it. We bought a 7-day last-minute stay at the Mediterranean Sea, and less than 10 days later we arrived at the hotel located near the city of Licata. The facility had a typical local character, which translated into a subjective dimension of a four-star standard. Although the rooms didn't impress us, the hotel was very well-maintained and characterized by exceptional cleanliness. Most of the guests were Italians, so the food was probably tailored to their preferences. From our point of view, it deserved the highest rating. It was simply excellent - lots of fresh fish, seafood, local cheeses, and cold cuts. Our little one was thrilled. Delicious food, warm water, water slides... and lots of kids - the perfect combination for our daughter. Pia quickly became friends with Zosia, who was a year younger but had a very strong character. The girls played and argued in turns, and missed each other when they weren't together. The hotel provided animation in Italian and Slovak. As you can imagine, Pia found it much easier to communicate with energetic Slovak animators than with talkative Italian ones. Additionally, the hotel had a paid attraction which was horseback riding. As it turned out, this option was serviced by a nearby stable that also offered other, more advanced attractions. We couldn't resist the opportunity to go on an off-road trip including beach riding. Once I went with a group of Italians, but disappointed with the necessity to stay at the stable, Pia demanded that she be included in the plans for the next trip. We took her declaration as a joke, but to this day, I can't believe that it actually happened. Two days later, our little one proudly trotted on a big mare, while her terrified dad struggled with panic. It's hard to imagine more charming moments than braving the sea waves with our daughter on the back of a magnificent horse in the rays of the setting sun.


Nasz kolejny wyjazd miał typowo wakacyjny charakter. W ofercie last minute kupiliśmy 7 dniowy pobyt nad Morzem Śródziemnym i w niespełna 10 dni później dotarliśmy do hotelu położonego nieopodal miasta Licata.

Obiekt miał typowo lokalny charakter co przekładało się subiektywny wymiar standardu czterogwiazdkowego. Pomimo, że pokoje nie zachwycały to hotel był bardzo dobrze utrzymany i charakteryzowała się wyjątkowym porządkiem. Większość gości stanowili Włosi dlatego zapewne jedzenie było dostosowane do preferencji autochtonów. Z naszego punktu widzenia zasługiwało na najwyższą ocenę. Było po prostu doskonałe. Dużo świeżych ryb, owoce morza, lokalne sery i wędliny. Nasze Maleństwo było zachwycone. 

Pyszne jedzonko, ciepła woda, zjeżdżalnie ...i mnóstwo dzieci - idealna kompozycja dla naszej Córeczki. Bardzo szybko Pia zapoznała się z młodszą o rok ale posiadającą bardzo mocny charakter - Zosią. Dziewczyny na zmianę się bawiły i kłóciły a jak się nie widziały to za sobą tęskniły. Hotel zapewniał animację w języku włoskim i słowackim. Jak się możecie domyśleć Pia zdecydowanie łatwiej komunikowała się z energicznymi animatorami ze Słowacji niż rozgadanymi Włoszkami.
Na terenie hotelu znajdowała się dodatkowo płatna atrakcja, którą były przejażdżki konne. Jak się okazało
opcja ta była obsługiwana przez znajdującą się w pobliżu stadninę oferującą również inne, bardziej
rozbudowane atrakcje. Nie mogłyśmy się oprzeć możliwości wyjazdu w teren obejmującego jazdę na plaży.
Raz udało mi się wybrać z grupą Włochów jednak rozczarowana konieczności pozostania w stadninie
Pia zdecydowanie zażądała uwzględnienia jej w planach kolejnego wypadu. Deklaracje tą potraktowaliśmy
z Robertem jako żartobliwą i zdecydowanie na wyrost. Nie mogę uwierzyć do dziś, że to postanowienie
mogło zostać zrealizowane. Dwa dni później nasze Maleństwo dumnie kłusowało na dużej klaczy.
A przerażony Tata walczył z paniką.
Trudno wyobrazić sobie bardziej urokliwe chwile niż wspólne z Córeczką  brnięcie przez morskie
fale na grzbiecie wspaniałego konia w promieniach zachodzącego słońca.













Comments

Popular posts from this blog

Pia - 10 years of traveling (10 lat podróży)

 

Pia - codzienność w Dubaju (Pia - Everyday Life in Dubai)

Today I wanted to tell you a bit about our everyday life in Dubai. It's a city full of contrasts and unique experiences, where we have been living for several years. We usually start our day with physical activities. Dubai is known for its beautiful luxury beaches, which are a great place to relax and unwind, as well as sports clubs and excellent infrastructure. Pia loves spending time at the beach, playing in the water and building sandcastles. We often meet up with friends who also live in Dubai at the beach. After the beach, it's time for learning. Pia goes to an international school where she learns many different subjects in English. We also have the opportunity to meet children from different cultures and countries there, which is incredibly interesting and inspiring. After school, we often have time for various activities. Dubai offers many attractions for kids, such as amusement parks, water parks, and playgrounds. Pia loves spending time outdoors, playing with her peer...

Summer in Poland - Lato w Polsce

Lato w Polsce jest cudowną porą roku. Przyjemna, ciepła pogoda. Smakowite owoce i warzywa. Pia - mała ogrodniczka uwielbia spędzać czas w ogródku, zbierając pomidory, ogórki, marchewki oraz papryki. Jedyny problem pozostawia zbieranie malin i jeżyn. W dziwny sposób, zaraz po zerwaniu trafiają w magiczny sposób do brzuszka. Summer in Poland is a wonderful time of the year. Pleasant, warm weather. Delicious fruits and vegetables. Pia, the little gardener, loves spending time in the garden, picking tomatoes, cucumbers, carrots, and peppers. The only challenge is picking raspberries and blackberries. In a strange way, right after picking, they magically find their way into her belly.