Skip to main content

Island number 11 - Dominica (Wyspa nr 11)

This island seemed the least interesting. I have never heard any opinions about Dominica. Most people associate Dominica with the Dominican Republic and are not even aware of the existence of this island.

Feeling saddened by our impending return home, we arrived in Roseau early in the morning, unsure if we would even disembark. The initial impressions from the eighth floor, where our restaurant was located, were also debatable. The ship docked at a massive pier that led straight to the city center, where a crowd of locals offering tourist attractions was swirling. As you already know, we can't stand crowds, especially pushy hustlers. So we were close to giving up on sightseeing. However, curiosity proved stronger.

When the crowd finally thinned out, most of the excursionists set off on their routes, and without specific plans, we also went ashore. Robert ran to the tourist information, while we started strolling around the city, which became increasingly charming with every step. After a few minutes, my brave husband returned with information that we absolutely had to visit the hot springs. Of course, we didn't opt for the taxi recommended by the tourist information staff. We decided, as Robert puts it, to "explore the market" and indeed, after a few minutes of walking, we found a friendly driver who offered us a price half as low. $10 per person for a several-hour trip seemed like an interesting proposition, especially considering that Costa priced a similar excursion over six times higher.

Pia happily snuggled against my chest but couldn't fall asleep. Together with her parents, she admired the extraordinary beauty of this little-known island. Wonderful vegetation, spectacular landscapes, friendly locals - just fantastic. After a few dozen minutes, we reached Papillote Tropical Gardens, a place that could serve as a setting for a Hollywood fairy tale. A garden, a waterfall, cold and hot springs, and in this paradise, only us and the incredibly friendly staff. Pia was enchanted. She particularly liked the crystal-clear, icy spring. Brrrr, brrrr, but well, when the little one wants to, parents have to adapt. After nearly two hours of frolicking around, feeling hungry, we moved to the restaurant area, where we were served delicious mahi-mahi, tuna, and shrimp. Everything was quite heavily seasoned. I was a little worried about Pia's tummy, but it turned out that my concerns were completely unfounded.

Satiated, relaxed, and rested, we returned to Roseau. Our little one, of course, fell asleep, so upon returning to the capital, we started exploring the surroundings.
We stumbled upon a nearby park where children and teenagers from local schools were playing. Everyone was dressed in uniforms, behaving like students from renowned British or American universities. Our daughter felt fantastic, sleeping soundly in the shade of exotic trees.
Full of wonderful experiences, we returned to the ship, ready to begin preparing for the return journey.
Dominica made an impressive impression on us in every aspect. This paradise, not yet discovered by the tourist industry, is definitely worth recommending for those who don't fancy a plastic reality.

Among the interesting aspects of our stay in Dominica, I include conversations with taxi drivers. When it turned out that we were not French or Italians, as they initially suspected, but Poles, we were met with great openness and a friendly approach. When the locals started asking about our professions, they were particularly interested in Ark's position, who introduced himself as a wheat farmer (he is actually registered in the Agricultural Social Insurance Fund). Cultivating a large area of wheat made a huge impression on our conversation partners and deepened their respect... Only after our little Star woke up from her nap did I realize where their huge respect came from. My wonderful husband, explaining to the locals what our friend does, used a word known from many American movies and was unaware that the English word "wheat" doesn't mean wheat in slang, but... marijuana ;) So, the hectares of herb belonging to Ark made a big impression on them.



Wyspa ta wydawała się najmniej interesująca. Nigdy nie słyszałam żadnych opinii o Dominice. Większość rozmówców kojarzy Dominikę z Dominikaną nie wiedzą nawet o istnieniu tej wyspy. 

Zasmuceni zbliżającym się powrotem do domu dotarliśmy wczesnym rankiem do Roseau nie będąc przekonani czy w ogóle wyjdziemy na ląd. Pierwsze wrażania z wysokości 8 piętra, na którym znajdowała się nasza restauracja były również dyskusyjne. Statek zacumował przy masywnym pomoście prowadzącym prosto do centrum miasta, w którym kręcił się tłum tubylców oferujących turystom lokalne atrakcje. Jak już wiecie - nie znosimy tłumów, a w szczególności nachalnych naciągaczy. Tak więc byliśmy już blisko rezygnacji ze zwiedzania. Jednak ciekawość okazała się silniejsza.

Gdy już tłum zmalał, większość wycieczkowiczów wyruszyła w trasy, również i my bez sprecyzowanych planów ruszyliśmy na ląd. Robert pobiegł do informacji turystycznej, a my zaczełyśmy przechadzać się po mieście, które z każdym krokiem okazywało się coraz to sympatyczniejsze. Po kilkunastu minutach mój dzielny Mąż wrócił z informacją, że koniecznie musimy udać się do gorących źródeł. Oczywiście, nie zdecydowaliśmy się na skorzystanie z taksówki rekomendowanej przez pracowników informacji turystycznej. Postanowiliśmy, jak to określa Robert, „rozeznać rynek” i faktycznie po kilku minutach spaceru znaleźliśmy sympatycznego kierowcę, który zaoferował nam cenę o połowę niższą. 10 USD od osoby za kilkugodzinną wycieczkę wydało się ciekawą propozycją szczególnie biorąc pod uwagę to, że Costa podobny wypad wyceniła ponad 6 krotnie wyżej.

Pia radośnie przytuliła się do piersi, ale nie udała się na drzemkę, razem z rodzicami podziwiała niezwykłe piękno tej mało znanej wyspy. Cudowna roślinność, spektakularne krajobrazy, sympatyczni mieszkańcy - po prostu super. Po kilkudziesięciu minutach dotarliśmy do Papilotte Tropical Garden, które to miejsce mogłoby służyć jako sceneria do hollywoodzkiej baśni. Ogród, wodospad, zimne i gorące źródła, a w tym raju tylko my i niezwykle miła obsługa. Pia była zauroczona. Najbardziej przypadło jej do gustu krystalicznie czyste, lodowate źródło. Brrrr, brrrr ale cóż jak Maleństwo chce to rodzice muszą się dostosować. Po blisko dwu godzinnych harcach wygłodniali przenieśliśmy się do części restauracyjnej, gdzie zaserwowano nam smakowite mahi-mahi, tuńczyka oraz krewetki. Wszystko było dość mocno doprawione. Troszkę obawiałam się o brzusio Pii, ale jak się okazało obawy były całkowicie bezpodstawne.









Najedzeni, zrelaksowani, wypoczęci powróciliśmy do Roseau. Nasze Maleństwo oczywiście zasnęło tak więc po powrocie do stolicy rozpoczęliśmy zwiedzanie okolic.





Trafiliśmy do okolicznego parku, w którym bawiły się dzieci i młodzież z lokalnych szkół. Wszyscy ubrani w uniformy, zachowujący się jak studenci renomowanych brytyjskich lub amerykańskich uczelni. Nasz córeczka czuła się rewelacyjne, smacznie śpiąc w cieniu egzotycznych drzew.









Pełni wspaniałych wrażeń wróciliśmy na statek gotowi do rozpoczęcia przygotować do powrotnej podróży.




Dominika wywarła na nas rewelacyjne wrażenie i to pod każdym względem. Ten nieodkryty jeszcze przez przemysł turystyczny raj jest zdecydowanie godny polecenia dla tych wszystkich, którzy nie przepadają za plastikową rzeczywistością. 

Do ciekawostek związanych z pobytem na Dominica zaliczam rozmowę z taksówkarzami. Gdy okazało się, że nie jesteśmy Francuzami lub Włochami, za których nas podejrzewano, a Polakami, spotkaliśmy się z dużą otwartością i przyjaznym podejściem. Kiedy to tubylcy zaczęli dopytywać o nasze zawody, najbardziej zainteresowała ich pozycja Arka, który przedstawił się jako rolnik (faktycznie jest zarejestrowany w KRUS) uprawiający pszenicę. Uprawa dużego areału pszenicy wywarła na naszych rozmówcach olbrzymie wrażenie oraz pogłębiła szacunek..... dopiero po śnie naszej małej Gwiazdy uzmysłowiłam naszym Panom skąd wziął się tak wielki szacunek do nich. Mój wspaniały mąż tłumacząc tamtejszym rozmówcom czym zajmuje się nasz przyjaciel użył słowa znanego z wielu filmów amerykańskich i nie był świadomy tego, że angielskie słowo wheat w slangu nie oznacza pszenicy a.... marihuanę ;) Tak więc hektary ziela należące do Arka wywarły wielkie wrażenie :-)

Comments

Popular posts from this blog

Salalah Oman - odczucia i wrażenia Mamy (Salalah, Oman - impressions and experiences from a mother)

Podczas naszych poprzednich pobytów w Omanie usłyszeliśmy wiele pochlebnych opinii na temat Salalah. Zarówno rodowici Omańczycy jak i rezydenci wypowiadali się w samych superlatywach na temat bujnej roślinności, pięknych gór i czystego, ciepłego morza. Większość opinii się potwierdziła, jednak wybierając się w te rejony z dzieckiem należy wziąć pod uwagę pewne minusy. Lokalni Omańczycy są serdeczni i otwarci jednak ewidentnie mają problem z poprawną oceną swojego pozycji społecznej. Nie obowiązują ich kolejki, uważają, że należy im się pierwszeństwo w każdej możliwej sytuacji. Ponadto mają wyjątkowo ambiwalentny stosunek do pracy. Można mieć wrażenie, że przesiadka z wielbłąda do Lexusa negatywnie wpłynęła na odbiór rzeczywistości. Z takimi sytuacjami nie spotkaliśmy się w Muskacie. Kolejny problem to pozycja kobiety. Mówiąc wprost Europejki bez towarzystwa męskiej asysty nie są traktowane poważnie.  Menu w restauracji trafia najpierw do mężczyzny. Sprzedawca w sklepie, czy taksó

Pia w Salt Lake City - Mormoni, Temple Square i inne atrakcje (Pia in Salt Lake City - Mormons, Temple Square, and other attractions)

Most of us associate Utah with Salt Lake City, which hosted the Winter Olympics in 2002 and the Mormons, who are particularly numerous in this state. In preparation for our trip, I considered the possibility of taking advantage of the wide range of winter sports available at the Olympic venues. The first challenge in organizing the trip was, of course, buying airline tickets, and here the first surprise appeared. Generally, flights to the USA are relatively cheap, but it turns out that this does not apply to SLC. Only KLM, AirFrance, and Lufthansa fly directly to the capital of Utah. Due to limited competition, the flight price is higher than to Hawaii. Therefore, since we planned the trip in advance, I managed to catch a one-day promotion at KLM and ultimately purchase tickets at reasonable prices. If you are planning to visit this area, remember to plan your trip in advance, otherwise, you will face a high expense or a flight with at least two layovers. After 10 hours spent in a nice

Pia - 10 years of traveling (10 lat podróży)