Skip to main content

Posts

Showing posts from January, 2015

Pia w Bombaju (Pia in Mumbai)

A few years ago, we spent a lot of time in Nepal, so we had a kind of preview of what could await us in Mumbai. Robert was generally terrified, and I intuitively felt that Mumbai would be slightly less "exotic" than Kathmandu. With the help of Mr. Tomasz, Robert's PhD student, we managed to rent a very comfortable twelve-seater bus and immediately set out to explore the charms of this extraordinary city. Pia was incredibly excited about the upcoming journey, which was largely due to my conversations with our Little Wonder and the translations that mentally prepared our little Piunia for new adventures. So, initially annoyed by the hustle and bustle on the streets, she handled the journey through crowded Mumbai quite well. Indeed, the city makes an incredible impression, especially the remnants of the British Empire. Magnificent buildings absorbed by a reality they never quite fit into. Perhaps the most spectacular example is the railway station proudly bearing the name Vi

Nowy rok i kolejne trzy dni na statku w drodze do Bombaju (New Year's and another three days on the ship en route to Mumbai)

Po hucznej zabawie należy wypocząć. Tak też zrobiliśmy i pospaliśmy do południa. Na śniadanie zjedliśmy smakowity lunch, a o 16 wypłynęliśmy z Dubaju kierując się w stronę Zatoki Omańskiej i Morza Arabskiego. Pogoda nas rozpieszczała - było ciepło i słonecznie, ale dzięki dość silnym podmuchom wiatru absolutnie nie doskwierał upał. Robert szalał z Pią w dużym basenie ze świeżą, słoną wodą, która była na tyle rześka, że zdecydowana większość pasażerów nawet nie decydowała się zamoczyć stóp. Niemcy okupowali masowo sauny i jacuzzi, a my mieliśmy do własnej dyspozycji to co najlepsze.  Generalnie funkcjonowanie w kulturze niemieckiej jest umiarkowanie przyjemne, ale tworzy wiele ciekawych możliwości. W przeciwieństwie do chociażby Amerykanów nie ma tu specjalnych preferencji dla rodzin z dziećmi. Często można odczuć dezaprobatę i skutecznie kamuflowaną niechęć do maluszków. Towarzystwo jest sztywne i mało wylewne. Na szczęście Niemcy działają w oparciu o pro

Sylwester w Dubaju - party na statku (New Year's Eve - party on the boat)

Po dwu godzinnym śnie nastąpił żmudny proces kąpieli, a następnie rozpakowywanie bagaży. Pia wskoczyła umyć nóżki w umywalce, a następnie rozochocona zabawą w wodzie przeniosła się pod prysznic dający zdecydowanie większe możliwości w zakresie chlapania. Po małym rekonesansie i lekkiej przekąsce postanowiliśmy dalej odrabiać nieprzespaną noc i oczywiście generować siły na Sylwestrową Noc.  W Dubaju, ze względu na 3 godzinne przesunięcie czasu mieliśmy szansę poszaleć wspólnie z naszym Małym Podróżnikiem. Specjalnie na tę okazję zaprojektowałam identyczne suknie balowe łączące szlachetną jedwabną tkaninę z rozkloszowanym tiulem. Pia uwielbia tańczyć poruszając bioderkami i jednocześnie obserwując unoszący się materiał. Na statku przygotowano dwie imprezy, w których „rotacyjnie” uczestniczyliśmy czując się nieco jak grupa animacyjna. Pokład 8 oferował muzykę „na żywo” z kolej na 10 i 11 odbywało się pool party - o dziwo zdecydowanie bardziej preferowane przez sztywnych Niemców. Mał

Czas na koleją podróż - na starcie 2 x NIE (nie dla lotniska Tegel, nie dla AirBerlin) - Time for a train journey - starting with 2 x NO (no to Tegel airport, no to AirBerlin).

Przez ostatnich kilka miesięcy ugrzęźliśmy w Toruniu. Pra ca, obowiązki i oczywiście zasoby finansowe ograniczyły możliwość podróżowania. Z dnia na dzień, tygodnia na tydzień… cała nasza trójka odczuwała coraz większe pragnienie odpłynięcia z wiatrem przygody. Jak tylko pojawiła się odrobinka wolnego czasu ruszyliśmy zwiedzać kolejne niezwykłe destynacja. Pia - chociaż wizualnie i parametryczni osiągnęła poziom trzylatki - wciąż jednak jako reprezentant grupy „do 2 lat’ nie obciążała naszego ograniczonego budżetu. Tak więc zaraz po Świętach Bożego Narodzenia zabraliśmy się za intensywne pakowanie, aby na Sylwestra dotrzeć do Dubaju.   Najatrakcyjnieszą opcją w kontekście całej podróży był lot AirBerlin z lotniska Tegel. Trasa do Berlina była dość ciężka ze względów klimatycznych, ale suma sumarum sprawnie dotarliśmy na lotnisko gdyż zajęło nam pięć godzin by dotrzeć na lotnisko. Pia sprawowała się świetnie - troszkę pospała, troszkę pośpiewała, obejrzała kilka teledysków