Skip to main content

Pia w Salt Lake City - Mormoni, Temple Square i inne atrakcje (Pia in Salt Lake City - Mormons, Temple Square, and other attractions)

Most of us associate Utah with Salt Lake City, which hosted the Winter Olympics in 2002 and the Mormons, who are particularly numerous in this state. In preparation for our trip, I considered the possibility of taking advantage of the wide range of winter sports available at the Olympic venues. The first challenge in organizing the trip was, of course, buying airline tickets, and here the first surprise appeared. Generally, flights to the USA are relatively cheap, but it turns out that this does not apply to SLC. Only KLM, AirFrance, and Lufthansa fly directly to the capital of Utah. Due to limited competition, the flight price is higher than to Hawaii. Therefore, since we planned the trip in advance, I managed to catch a one-day promotion at KLM and ultimately purchase tickets at reasonable prices. If you are planning to visit this area, remember to plan your trip in advance, otherwise, you will face a high expense or a flight with at least two layovers. After 10 hours spent in a nice and modern but very cramped Boeing 787-9, we arrived in Utah. We were exhausted as usual, but our Pia was in excellent shape. Rested, relaxed, and ready to explore, Pia barely withstood the hour-long wait at customs. I don't know if it's poor organization or intentional action, but there is always a minimum one-hour wait at customs at every airport. The airport in Salt Lake City is very small, but despite this, the line was huge. Only two out of twelve stations were open, and despite the efficient work of immigration officers, the wait dragged on forever. Finally, almost two hours after landing, we arrived at the hotel. Pia ate a large T-bone steak, and we went to bed. Unfortunately, due to the time difference, we woke up at 3 am. Despite our efforts, we couldn't get back to sleep, so we started exploring downtown Salt Lake City at 5 am. Before heading into town, Pia ordered a workout at the gym. Thus, effectively awakened and warmed up, we quickly walked to the spectacular Mormon headquarters located on Temple Square. Although visitor services do not start until 9 am, early in the morning, the green areas were being cleaned, allowing us to enter the temple grounds. The atmosphere and architecture of this place resemble Hogwarts School of Witchcraft and Wizardry. All that was missing was Harry Potter. Thanks to our visit before opening hours, we avoided the need to talk to the very kind followers of Joseph Smith's religion, who showed great enthusiasm in "converting lost sheep." The next place we visited was the local Capitol. The parliament building and also the seat of the governor of the State of Utah is spectacular. It is worth visiting this place, which reflects the scope of American actions. Everything is huge there. A vast area, a large building, giant halls. Marbles, paintings, sculptures - a lot of kitsch and megalomania, but the whole thing is impressive, and this object should definitely be on the list of places worth visiting. Pia felt fantastic on such a vast runway. Robert was, of course, stressed about his daughter's behavior in the workplace of senators and the governor.

Utah większości z nas kojarzy się z Salt Lake City, które to miasto było organizatorem Zimowych Igrzysk Olimpijskich w 2002 roku oraz Mormonami, którzy szczególnie licznie zamieszkują ten stan.
Przygotowując się do podróży brałam pod uwagę możliwość skorzystania z szerokiej oferty sportów zimowych dostępnych w ośrodkach olimpijskich.
Pierwszym wyzwaniem w organizacji podróży był oczywiście zakup biletów lotniczych i tu pojawiła się pierwsza niespodzianka. Generalnie loty do USA są relatywnie tanie ale jak się okazuje nie dotyczy to SLC. Do stolicy Utah, bezpośrednio lata tylko KLM, AirFrance i Lufthansa. Ze względu na ograniczoną konkurencję cena przelotu jest wyższa niż na Hawaje.
W związku z tym, że wyjazd planowaliśmy z wyprzedzeniem udało mi się upolować jednodniową promocję w KLM i ostatecznie dokonać zakupu biletów w rozsądnych cenach. Jeżeli wybieracie się w te okolice pamiętajcie o konieczności wcześniejszego zaplanowania podróży inaczej czeka was wysoki wydatek lub lot z minimum dwoma przesiadkami.
Po 10 godzinach spędzonych w ładnym i nowoczesnym ale bardzo ciasnym Boeingu 787-9 dotarliśmy do Utah. My jak zwykle połamani i umęczenia ale za to nasz Pia w doskonałej formie. Wyspana, zrelaksowana, gotowa do zwiedzania Pia z trudem wytrzymała ponad godzinne oczekiwanie do kontroli granicznej. Nie wiem czy to zła organizacja, czy też celowe działanie ale zawsze, na każdym lotnisku trzeba wystać minimum godzinę do kontroli granicznej. Lotnisko w Salt Lake City jest bardzo małe ale mimo to kolejka była ogromna. Na 12 stanowisk otwarte były wyłącznie dwa i pomimo sprawnej pracy oficerów imigracyjnych czekanie wlokło się w nieskończoność.
Ostatecznie blisko 2 godziny po wylądowaniu dotarliśmy do hotelu. Pia zjadła sporego T-bone steka i poszliśmy spać. Niestety, ze względu na przesunięcie czasu obudziliśmy się już o 3 nad ranem. Pomimo starań nie udało się nam już wrócić w objęcia Morfeusza i finalnie od 5 rano zaczęliśmy zwiedzać centrum Salt Lake City. Zanim jednak wyruszyliśmy na miasto Pia zarządziła trening na siłowni. Tak więc skutecznie obudzeni i rozgrzani szybki marszem dotarliśmy do spektakularnych obiektów “centrali” Mormonów zlokalizowanych na Temple Square. Pomimo, że obsługa odwiedzających rozpoczyna się od 9.00, wcześnie rano odbywało się porządkowanie terenów zielonych, dzięki czemu mogliśmy wejść na teren świątyni. Klimat jak i architektura tego miejsca przypomina Szkołę Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie. Brakowało jedynie Harry Pottera. Dzięki wizycie przed godzinami otwarcia uniknęliśmy konieczności rozmów z przemiłymi wyznawcami religii Josepha Smitha przejawiającymi olbrzymi zapał w “nawracaniu zagubionych owieczek”. Kolejnym obiektem, do którego dotarliśmy był lokalny Capitol. Budynek parlamentu i jednocześnie siedziba gubernatora Stanu Utah jest spektakularny. Warto odwiedzić to miejsce, które oddaj rozmach działań Amerykanów. Wszystko jest tam wielkie. Olbrzymi teren, wielki budynek, gigantyczne sale. Marmury, malowidła, rzeźby - sporo kiczu i megalomani ale całość robi imponujące wrażenie i zdecydowanie należy wpisać ten obiekt na listę pozycji wartych odwiedzenia. Pia czuła się fantastycznie na tak olbrzymim wybiegu. Robert był oczywiście zestresowany zachowaniami Córki poruszającej się w miejscu pracy senatorów i gubernatora z luzem i wigorem adekwatnym do szaleństw przedszkolaka w parku rozrywki. Nikt jednak z obsługi i ochrony nie reagował na biegi i skoki Maleństwa co jednak nie zmniejszało czujności Tatusia.
Po wizycie na Capitolu wróciliśmy w okolice Temple Square, gdzie oprócz obiektów sakralno-kongresowych znajduje się również centrum handlowe City Creek Center. Mała kawa, przekąska i już o 10.00 nasz plan na pierwszy dzień został zrealizowany.
Zostawiłyśmy Roberta na wygodnych fotelach przed wejściem do Macy’s i jak to dziewczyny wpadliśmy w wir testowania różnych malowidełek, kremików, fluidów... Uwielbiam amerykański klimaty, wszystko można swobodnie przetestować, porównać, ocenić bez konieczności reagowania na propozycje i uwagi stojących “nad głową” nachalnych konsultantek.








































Part of Robert's duties involved meetings on the University of Utah campus. Taking advantage of the opportunity, we could use our free time to visit the attractions located there: the Natural History Museum of Utah and Utah's Hogle Zoo. Pia was over the moon. She had the opportunity to see the skeletons of dinosaurs and mammoths (REAL ones), the work of paleontologists, and to learn about the specifics of conducting excavation work. It's a pity that there are no such facilities in Poland.
On the other hand, Hogle Zoo is one of the smaller zoos we have visited so far. It is small, but well-designed, so you can really get up close to the animals living there. I don't have to describe how much fun it is for children to feed giraffes or watch a swimming polar bear.
We were very curious about what the Capitol looked like at night. Visiting this place again, we stumbled upon a Latin dance party. The fun was really great. There is nothing cooler than spontaneous dancing on the steps of the Capitol.

Część obowiązków Roberta wiązała się z spotkaniami na kampusie University of Utah. Korzystając z okazji mogłyśmy wolny czas wykorzystać na odwiedzenie znajdujących się tam atrakcji: muzeum historii naturalnej (Natural History Museum of Utah) oraz ogrodu zoologicznego (Utah’s Hogle Zoo). Pia była przeszczęśliwa. Miała
możliwość przyjrzenia się szkieletom dinozaurów i mamutów (PRAWDZIWYM), pracy paleontologów oraz poznać specyfikę prowadzenia prac wykopaliskowych. Szkoda tylko, że tego typu obiektów nie ma w Polsce.
Z kolei Hogle Zoo to jeden z mniejszych ogrodów zoologicznych, które dotychczas odwiedzaliśmy. Mały ale za to doskonale urządzony obiekt dzięki czemu można naprawdę z bliska przyjrzeć się zamieszkujące w nim zwierzętom. Nie muszę opisywać ile frajdy sprawia dzieciom karmienie żyraf czy też obserwowanie pływającego białego niedźwiedzia.
Byliśmy bardzo ciekawi jak Capitol wygląda nocą. Odwiedzając ponownie to miejsce trafiliśmy na latynoską zabawę. Ubaw był naprawdę przedni. Nie ma nic fajniejszego niż spontaniczne tańce na schodach Capitolu.







Comments

Popular posts from this blog

Salalah Oman - odczucia i wrażenia Mamy (Salalah, Oman - impressions and experiences from a mother)

Podczas naszych poprzednich pobytów w Omanie usłyszeliśmy wiele pochlebnych opinii na temat Salalah. Zarówno rodowici Omańczycy jak i rezydenci wypowiadali się w samych superlatywach na temat bujnej roślinności, pięknych gór i czystego, ciepłego morza. Większość opinii się potwierdziła, jednak wybierając się w te rejony z dzieckiem należy wziąć pod uwagę pewne minusy. Lokalni Omańczycy są serdeczni i otwarci jednak ewidentnie mają problem z poprawną oceną swojego pozycji społecznej. Nie obowiązują ich kolejki, uważają, że należy im się pierwszeństwo w każdej możliwej sytuacji. Ponadto mają wyjątkowo ambiwalentny stosunek do pracy. Można mieć wrażenie, że przesiadka z wielbłąda do Lexusa negatywnie wpłynęła na odbiór rzeczywistości. Z takimi sytuacjami nie spotkaliśmy się w Muskacie. Kolejny problem to pozycja kobiety. Mówiąc wprost Europejki bez towarzystwa męskiej asysty nie są traktowane poważnie.  Menu w restauracji trafia najpierw do mężczyzny. Sprzedawca w sklepie, czy taksó

Pia - 10 years of traveling (10 lat podróży)