Skip to main content

Pia w drodze na Atol Faafu - lotnisko Tegel (Pia in the way to Faafu - Tegel Airport)



After the unpleasant experiences in January with Tegel Airport, we decided never to fly from Berlin again. As is usually the case in life, when you make a decision, fate always plays a trick on you. So, four months later, we found ourselves in the German capital again to fly to Doha. Once again, Tegel Airport did not surprise us with anything positive. Widespread dirt, terrible organization, generally unfavorable conditions, especially after spending 5 hours on the road in the car for a long journey ahead.

For example, Robert had to take the wrapped stroller, the so-called "green" one, to a special check-in point located several hundred meters away, one floor below. It wasn't a big problem for my husband, but I can't imagine the situation if I had to do it alone, with 16 kg Pia in one hand and a 15 kg stroller in the other, burdened with additional hand luggage that could only be carried in my teeth, running around this "super organized" (hopeless, in other words) airport.

Exhausted after 5 hours of driving and the hassle at check-in, we headed to the Diners Club Lounge... and here came another surprise, as the lounge was located in the airport area before the security check and was only open until 7:00 PM. Our flight, according to the schedule, was supposed to depart at 10:50 PM. So we settled in a tacky bar reminiscent of the Central Station in Warsaw (before renovation) and started devouring the sandwiches we brought from home.

In conclusion... if you have to fly from Germany, I suggest Frankfurt or Munich, but certainly not the currently operating airports in Berlin. I'm afraid that even a new facility won't change the mentality of the Turkish Berliners who dominate the airport staff.

Oh... I forgot to mention what "blew" us away from lovely Torun again. Of course, as always, a combination of circumstances. We were invited to an important meeting in Qatar, our commitments ended around the long June weekend, and our friends were in the Maldives. So the trip plan fell into place on its own :-).


Po styczniowych przykrych doświadczeniach z lotniskiem Tegel postanowiliśmy nigdy więcej nie latać z Berlina. Jak to zazwyczaj w życiu bywa jak się coś postanowi to los zawsze spłata figla. Tak więc cztery miesiące później ponownie dotarliśmy do stolicy Niemiec aby polecieć do Doha. Ponownie lotnisko Tegel nie zaskoczyło nas niczym pozytywnym. Powszechny brud, fatalna organizacja, warunki ogólnie niesprzyjające, zwłaszcza po 5 godzinach drogi spędzonej w aucie, do dalszej długiej podróży. 
Dla przykładu - Robert musiał zanieść zafoliowany wózek tzw. „green” do specjalnego punktu odpraw znajdującego się kilkaset metrów dalej, o jedną kondygnację niżej. Dla mojego Męża nie był to specjalny problem, ale nie potrafię wyobrazić sobie sytuacji, gdybym sama, z 16 kg Pią na jednej ręce i 15 kg wózkiem w drugiej, dodatkowo obarczona bagażem podręcznym, który mógłby już tylko zostać przeniesiony w moich zębach, musiała biegać po tym „super zorganizowanym” (beznadziejnym w domyśle) lotnisku.
Zmęczeni 5 godziną jazdą samochodem i perturbacjami przy odprawie udaliśmy się do Diners Club Lounge… i tu pojawiła się kolejna niespodzianka, albowiem lounge znajdował się w strefie lotniska przed kontrolą bezpieczeństwa i był czynny, ale tylko do 19.00 . Nasz samolot natomiast, według planu, odlatywał o 22.50. Zasiedliśmy więc w tandetnym barze przypominającym klimaty Dworca Centralnego w Warszawie (przed remontem) i zabraliśmy się za pochłanianie zabranych z domu kanapek.
Konkluzja…. jeżeli musicie lecieć z Niemiec to sugeruję Frankfurt, Monachium, ale z pewnością nie obecnie funkcjonujące lotniska w Berlinie. Obawiam się, że nawet nowy obiekt nie zmieni mentalności tureckich berlińczyków, którzy zdominowali obsługę lotnisk.


Ach… zapomniałam napisać cóż takiego znowu „wywiało” nas z uroczego Torunia. Oczywiście, jak zawsze splot okoliczności. Zostaliśmy zaproszeni na ważne spotkanie w Katarze, zobowiązania kończyły się w okolicach długiego, czerwcowego weekendu, a znajomi przebywali na Malediwach. Tak więc plan wyprawy ułożył się sam :-).



Comments

  1. Pięknie! Ile czasu spędziliście na wyspie? Faktycznie trzeba brać all inclusive bo jest tak potwornie drogo?
    Co do lotniska to mogliście lecieć z Warszawy loty do Doha są codziennie, z Torunia tylko 2 godzinki na Okęcie.
    Pozdr
    Ewa

    ReplyDelete
  2. Następnym razem zdecydowanie wylot z Warszawy i kto wie czy nie przez Dubaj ;-) Bez all inclusive można zbankrutować. Woda 5 USD, kieliszek wina 15 USD, a klimat na 5 litrów płynów dziennie :-) Pozdr

    ReplyDelete

Post a Comment

Popular posts from this blog

Salalah Oman - odczucia i wrażenia Mamy (Salalah, Oman - impressions and experiences from a mother)

Podczas naszych poprzednich pobytów w Omanie usłyszeliśmy wiele pochlebnych opinii na temat Salalah. Zarówno rodowici Omańczycy jak i rezydenci wypowiadali się w samych superlatywach na temat bujnej roślinności, pięknych gór i czystego, ciepłego morza. Większość opinii się potwierdziła, jednak wybierając się w te rejony z dzieckiem należy wziąć pod uwagę pewne minusy. Lokalni Omańczycy są serdeczni i otwarci jednak ewidentnie mają problem z poprawną oceną swojego pozycji społecznej. Nie obowiązują ich kolejki, uważają, że należy im się pierwszeństwo w każdej możliwej sytuacji. Ponadto mają wyjątkowo ambiwalentny stosunek do pracy. Można mieć wrażenie, że przesiadka z wielbłąda do Lexusa negatywnie wpłynęła na odbiór rzeczywistości. Z takimi sytuacjami nie spotkaliśmy się w Muskacie. Kolejny problem to pozycja kobiety. Mówiąc wprost Europejki bez towarzystwa męskiej asysty nie są traktowane poważnie.  Menu w restauracji trafia najpierw do mężczyzny. Sprzedawca w sklepie, czy taksó

Pia w Salt Lake City - Mormoni, Temple Square i inne atrakcje (Pia in Salt Lake City - Mormons, Temple Square, and other attractions)

Most of us associate Utah with Salt Lake City, which hosted the Winter Olympics in 2002 and the Mormons, who are particularly numerous in this state. In preparation for our trip, I considered the possibility of taking advantage of the wide range of winter sports available at the Olympic venues. The first challenge in organizing the trip was, of course, buying airline tickets, and here the first surprise appeared. Generally, flights to the USA are relatively cheap, but it turns out that this does not apply to SLC. Only KLM, AirFrance, and Lufthansa fly directly to the capital of Utah. Due to limited competition, the flight price is higher than to Hawaii. Therefore, since we planned the trip in advance, I managed to catch a one-day promotion at KLM and ultimately purchase tickets at reasonable prices. If you are planning to visit this area, remember to plan your trip in advance, otherwise, you will face a high expense or a flight with at least two layovers. After 10 hours spent in a nice

Pia - 10 years of traveling (10 lat podróży)