Skip to main content

Gadżety - czyli co warto kupić, a co jest zbędnym wydatkiem przy Niemowlęciu (Gadgets - what's worth buying, and what's an unnecessary expense for a baby)





W związku z zaistniałą dzisiejszego wieczoru sytuacją, a mianowicie po raz pierwszy od jakiegoś miesiąca , czy też dwu nasza Pia nie woła co godzinę o bliskość mamusi, postanowiłam zabrać się, lekko sentymentalnie, za napisanie krótkiego wpisu odnośnie gadżetów - tych bardzo potrzebnych młodym mamom oraz tych, niestety, całkowicie zbędnych;).
Grupę pierwszą, tzw. must have otworzy przyrząd niesamowicie prosty, a mianowicie kosz na śmieci. Myślicie pewnie młode Mamy co za głupoty piszę tu na tym blogu. Bardziej doświadczeni czytelnicy pewnie wiedzą o co chodzi i czemu ten przyrząd jest taki ważny;) Napiszę tylko tyle, że ja zdecydowałam się na zakup dużego kosza antysmrodziaka firmy Korbell i mimo, że stoi w salonie przy kanapie goście nigdy się nie skarżyli na jakieś brzydkie zapachy, a ja nigdy nie musiałam biegać z każdą pieluchą do kosza zbiorczego- a co to za wygoda wynieść jeden duży pachnący worek raz na pięć dni:)









Następnym przydatnym gadżetem okazał się organizer z tworzywa przeźroczystego do wszelkiego rodzaju kosmetyków oraz pieluch. Oczywiście musiałam przeprowadzić bój z moim Mężem, który uznał, że kupowanie takiego kawałka plastiku jest totalną głupotą. Obecnie jednak często sam pilnuje uzupełniania poszczególnych przegródek. Uważam, że warto mieć taki podręczny organizer gwarantujący natychmiastowy dostęp do najbardziej niezbędnych drobiazgów - pieluszki, maści, kropelki, płatki... wszystko pod ręką.... Super.
Kolejny niezbędny gadżet to profesjonalna torba... Tak, tak ja już od blisko dziewięciu miesięcy biegam wyłącznie z moją niezawodną torbą. Wybrałam torbę marki, której mam również wózek i jestem super zadowolona z jej funkcjonalności, wnikliwego przemyślenia środka oraz nieskończonej liczby łatwo dostępnych kieszeni i kieszonek. Jedyny problem to kolor... Ja wybrałam białą, śliczna, super wykończoną. Niestety po wielu podróżach, ciągłym bieganiu, stawianiu torby w bagażniku, na podłodze, dachu, stole, czy ladzie.... Moje cudo nawet po bardzo porządnym praniu i czyszczeniu nie jest w stanie osiągnąć pierwotnej formy... nie wspominając o tym jak wygląda po 7-10 dniach. 

Due to the situation that occurred tonight, namely for the first time in a month or two, our Pia didn't call for mommy's attention every hour, I decided to write a short post about gadgets - those that are essential for young moms and those that are unfortunately completely unnecessary;).
The first group, the so-called must-haves, is led by an incredibly simple device - a trash can. You probably think, young moms, what nonsense am I writing on this blog. More experienced readers probably know what I mean and why this device is so important;) I'll just say that I decided to buy a large anti-odor Korbell trash can, and despite it standing in the living room next to the couch, guests have never complained about any unpleasant smells, and I have never had to run with every diaper to a communal trash can - what a convenience to take out one large, fragrant bag once every five days:)
The next useful gadget turned out to be a transparent plastic organizer for all kinds of cosmetics and diapers. Of course, I had to fight with my husband, who thought that buying such a piece of plastic was a total waste. However, he now often takes care of replenishing individual compartments himself. I believe it's worth having such a handy organizer that guarantees immediate access to the most essential items - diapers, ointments, drops, pads... everything at hand... Super.
Another essential gadget is a professional bag... Yes, I've been running exclusively with my reliable bag for almost nine months now. I chose a bag from the same brand as my stroller, and I am super happy with its functionality, thoughtful interior design, and endless number of easily accessible pockets and compartments. The only problem is the color... I chose white, beautiful, super-finished. Unfortunately, after many trips, constant running, putting the bag in the trunk, on the floor, roof, table, or counter... My gem, even after a very decent wash and cleaning, is not able to regain its original form... not to mention what it looks like after 7-10 days.






Biały kolor był pomyłką podobnie jak zakup mojego wymarzonego podgrzewacza do chusteczek bambusowym. Wymyśliłam sobie, że delikatną pupkę naszej Córeczki będę przemywała cieplutkimi ściereczkami wykonanymi z ekologicznej tkaniny bambusowej. Wydałam ponad 200 zł na podgrzewacz, wkłady i chusteczki... i klops. Brak czasu na ciągłe pranie, suszenie, zwijanie, wkładanie... itd. A do tego pracujący 24h podgrzewacz bardzo lubi płynący w gniazdku prąd. Podgrzewacz był w gotowości przez 6 tygodni, potem przyszedł rachunek za energię elektryczną i... Robert bez dyskusji wyłączył go z gniazdka.... Minęło 7 miesięcy, podgrzewacz stoi, dzielnie zbiera kurz, a tak naprawdę ani razu go nie potrzebowałam.

Na koniec gadżet, który dla odmiany stał się najbardziej przydatny i to dla całej naszej trójki, a mianowicie jonizator powietrza z funkcjami ozonowania i lampy UV. Robert z początku podchodził do tego urządzenia bardzo sceptycznie, nawet muszę przyznać, że był na mnie strasznie zły, że dokonałam zakupu takiego drogiego, nic nie działającego gadżetu. Na szczęście jego punkt widzenia, po kilkumiesięcznym stosowaniu, zmienił się diametralnie. Zauważył znaczną poprawę jakości powietrza w domu, co zweryfikować mogliśmy to zwłaszcza po mojej alergii. Od momentu gdy jonizator pojawił się u nas w domu to nasze cztery kąty stały się schronieniem przed katarem siennym i innymi nieprzyjemnymi objawami alergicznymi.

The white color was a mistake, just like buying my dream bamboo tissue warmer. I imagined myself wiping our daughter's delicate bottom with warm cloths made of eco-friendly bamboo fabric. I spent over 200 złoty on the warmer, inserts, and cloths... and it was a failure. There was no time for constant washing, drying, folding, inserting... etc. And on top of that, the warmer, which ran 24 hours, loved to consume electricity. The warmer was ready for 6 weeks, then the electricity bill came, and... Robert unplugged it without discussion.... 7 months have passed, the warmer is still standing, collecting dust, and I never needed it.

Finally, the gadget that turned out to be the most useful for all three of us was an air ionizer with ozone and UV lamp functions. Robert was very skeptical about this device at first. I have to admit that he was very angry with me for buying such an expensive gadget that didn't work. Fortunately, his point of view changed dramatically after using it for a few months. He noticed a significant improvement in the quality of the air in our home, which we could verify, especially after my allergy. Since the ionizer appeared in our home, our four corners have become a refuge from hay fever and other unpleasant allergic symptoms. 



Comments

Popular posts from this blog

Salalah Oman - odczucia i wrażenia Mamy (Salalah, Oman - impressions and experiences from a mother)

Podczas naszych poprzednich pobytów w Omanie usłyszeliśmy wiele pochlebnych opinii na temat Salalah. Zarówno rodowici Omańczycy jak i rezydenci wypowiadali się w samych superlatywach na temat bujnej roślinności, pięknych gór i czystego, ciepłego morza. Większość opinii się potwierdziła, jednak wybierając się w te rejony z dzieckiem należy wziąć pod uwagę pewne minusy. Lokalni Omańczycy są serdeczni i otwarci jednak ewidentnie mają problem z poprawną oceną swojego pozycji społecznej. Nie obowiązują ich kolejki, uważają, że należy im się pierwszeństwo w każdej możliwej sytuacji. Ponadto mają wyjątkowo ambiwalentny stosunek do pracy. Można mieć wrażenie, że przesiadka z wielbłąda do Lexusa negatywnie wpłynęła na odbiór rzeczywistości. Z takimi sytuacjami nie spotkaliśmy się w Muskacie. Kolejny problem to pozycja kobiety. Mówiąc wprost Europejki bez towarzystwa męskiej asysty nie są traktowane poważnie.  Menu w restauracji trafia najpierw do mężczyzny. Sprzedawca w sklepie, czy taksó

Pia w Salt Lake City - Mormoni, Temple Square i inne atrakcje (Pia in Salt Lake City - Mormons, Temple Square, and other attractions)

Most of us associate Utah with Salt Lake City, which hosted the Winter Olympics in 2002 and the Mormons, who are particularly numerous in this state. In preparation for our trip, I considered the possibility of taking advantage of the wide range of winter sports available at the Olympic venues. The first challenge in organizing the trip was, of course, buying airline tickets, and here the first surprise appeared. Generally, flights to the USA are relatively cheap, but it turns out that this does not apply to SLC. Only KLM, AirFrance, and Lufthansa fly directly to the capital of Utah. Due to limited competition, the flight price is higher than to Hawaii. Therefore, since we planned the trip in advance, I managed to catch a one-day promotion at KLM and ultimately purchase tickets at reasonable prices. If you are planning to visit this area, remember to plan your trip in advance, otherwise, you will face a high expense or a flight with at least two layovers. After 10 hours spent in a nice

Pia - 10 years of traveling (10 lat podróży)