Skip to main content

Pia w Gruzji czyli narty na Kaukazie (Pia in Georgia - skiing in the Caucasus)



Jak to przeważnie u nas bywa pewnego zimowego dnia trafiliśmy na promocję lotów do Tbilisi. Cena oferowana przez PLL LOT była tak atrakcyjna, że pomimo pewnych obaw zdecydowaliśmy się wybrać na narty do Gudauri - ośrodka zlokalizowanego przy tzw. Gruzińskiej Drodze Wojennej niespełna 40 km od granicy z rosyjską Osetią.

Długo zastanawiałam się czy jest to dobry pomysł aby nasze Maleństwo rozpoczęło prawdziwą narciarską przygodę od treningów u podnóża majestatycznego Kazbeku. To co zobaczyłam na zdjęciach i opisach przekonało mnie, że infrastruktura jest dobrze przygotowana a do tego nie ma obaw o brak śniegu. Robert skontaktował się z polską firmą oferującą szkolenia narciarskie, która zapewniła nas, że nie będzie problemu ze znalezieniem instruktora potrafiącego pracować z dziećmi. Wszystko zapowiadało się wspaniale ale jak zwykle rzeczywistość okazała się zaskakująco odmienna.

Lot do Tbilisi trwał zaledwie 3 godziny i 20 minut. Pia zasnęła tuż po starcie i praktycznie obudziła się w hotelu. Odprawa na lotnisku przebiegła bardzo sprawnie, w hali przylotów czekał na nas sympatyczny kierowca. Wygodnym, zadbanym Nissanem po dwóch godzinach jazdy dotarliśmy do Gudauri. Na miejscu powitała nas zimowa pogoda i świeży 30 cm śnieg, który kamuflował wszelkie mankamenty infrastruktury wynikające z postsowieckich naleciałości ujawniających się w powszechnym niedbalstwie i bałaganie.

Zamieszkaliśmy w przytulnym pensjonacie GoodAura, który nie odbiegał standardem (a nawet w niektórych aspektach był zdecydowanie lepszy) niż tego typu obiekty w Alpach.
Czysta pościel, przestronny pokój, schludna łazienka a do tego pomocna obsługa - cóż więcej można oczekiwać podczas wypadu narciarskiego.

Nasze pierwsze wrażenia były zdecydowanie pozytywne. Pia po przebudzeniu natychmiast wyciągnęła nas na spacer, którego głównym celem było oczywiście wpadanie (na wszelkie możliwe sposoby) w śnieżne zaspy. Szczególnie spodobała jej się wersja “na strusia”, która trudno ćwiczyć w polskich warunkach.

Niestety świeży śnieg, który sprawiał mnóstwo frajdy naszej Córeczce stał się sporym problemem. Polscy instruktorzy, którzy obiecali nam pomóc nie byli skorzy do współpracy ponieważ doskonałe warunki do free rideu dawały mi lepsze perspektywy zarobku u amatorów sportów ekstremalnych. Rozczarowany i zniesmaczony Robert poprosił o pomoc wszechwiedząca recepcjonistkę o wymownym imieniu Bella, która okazała się niezwykle sprawna. Z samego rana czekał już na nas Dima.

Pia z lekką nieśmiałością i jednocześnie dużą otwartością podeszła do swojego szkoleniowca, którego jedynym mankamentem był brak znajomości języka polskiego.

Pierwszego dnia trasy były dobrze przygotowane, pogoda była cudowna więc byliśmy zachwyceni. Pia doskonale dawała sobie radę, Robert ambitnie trenował a ja wypatrywałam trudniejszych wyzwań, które mogłyby podnieść nieco wyżej mój poziom adrenaliny. Drugiego dnia warunki diametralnie się zmieniły czego skutkiem był upadek Roberta zakończony bolesnym skręceniem nogi. Z kolei naszemu Maleństwu doskwierał przenikliwy chłód tak więc na stoku pozostałem sam z instruktorem. Wykonałam krótki ale przyzwoity trening i szybko poszusowałam po moich Łobuziaków.

As it usually happens with us, one winter day we stumbled upon a promotion for flights to Tbilisi. The price offered by PLL LOT was so attractive that despite some concerns, we decided to go skiing in Gudauri - a resort located near the so-called Georgian Military Road, less than 40 km from the border with Russian Ossetia. I had been thinking for a long time whether it was a good idea for our little one to start her real skiing adventure with training at the foot of the majestic Mount Kazbek. What I saw in the pictures and descriptions convinced me that the infrastructure was well prepared and there was no need to worry about lack of snow. Robert contacted a Polish company offering ski training, which assured us that there would be no problem finding an instructor who could work with children. Everything seemed great, but as usual, reality turned out to be surprisingly different. The flight to Tbilisi took only 3 hours and 20 minutes. Pia fell asleep shortly after takeoff and practically woke up at the hotel. Check-in at the airport went very smoothly, and a friendly driver was waiting for us in the arrivals hall. After a comfortable, well-kept Nissan ride of two hours, we arrived in Gudauri. We were greeted by winter weather and fresh 30 cm of snow, which camouflaged all the shortcomings of the infrastructure resulting from post-Soviet influences, manifesting themselves in general negligence and chaos. We stayed at the cozy GoodAura guesthouse, which was not inferior in standard (and even in some aspects was decidedly better) than similar facilities in the Alps. Clean bedding, spacious room, tidy bathroom, and helpful staff - what more could you expect during a ski trip? Our first impressions were definitely positive. Pia immediately took us for a walk after waking up, the main goal of which was, of course, to jump (in every possible way) into the snowdrifts. She particularly liked the "ostrich" version, which is difficult to practice in Polish conditions. Unfortunately, the fresh snow, which gave our daughter so much joy, became a significant problem. Polish instructors, who promised to help us, were not willing to cooperate because excellent conditions for freeriding gave me better earning prospects with extreme sports enthusiasts. Disappointed and disgusted, Robert asked for help from the all-knowing receptionist, whose telling name was Bella, who turned out to be extremely efficient. The next morning, Dima was already waiting for us. Pia approached her coach with slight shyness and at the same time, great openness, whose only drawback was the lack of knowledge of the Polish language. On the first day, the slopes were well prepared, and the weather was wonderful, so we were delighted. Pia was doing great, Robert was training ambitiously, and I was looking for more challenging challenges that could raise my adrenaline level a bit higher. On the second day, the conditions changed drastically, resulting in Robert's fall, ending with a painful leg sprain. Meanwhile, our little one suffered from piercing cold, so I remained alone with the instructor on the slope. I did a short but decent training and quickly skied with my little rascals.



stok Gudauri, Gudauri ski


stok Gudauri, Gudauri ski


Pia na stoku Gudauri


stok Gudauri, Gudauri ski
stok Gudauri, Gudauri ski

stok Gudauri, Gudauri skiPia trenująca slalom, stok Gudauri, Gudauri ski


kazbegidroga w Gruzji



To not waste a day, we went on a trip to the town of Stepancminda and the wonderful 14th century monastery Cminda Sameba towering over it. Even Robert, suffering from increasing leg pain, was completely thrilled. Pia recharged her batteries, completely ignoring extreme discomfort and road difficulties, and happily lit candles in the mystical church.
We ended the whole adventure with a perfect dinner at the phenomenal Rooms Hotel Kazbegi, where our guide Dima also organized a nice celebration of my birthday.

I wholeheartedly recommend the Kazbegi region. It is definitely one of the places that should be on the must-visit list.

My stomach issues joined Robert's orthopedic problems, which wouldn't be a big deal if medical assistance and medicine were available on site. Unfortunately, it turned out that the nearby Emergency had no medicine, and the only pharmacy in town had been closed for 4 days and it was unknown if or when it would open. A disaster. Our insurer only offered the possibility of using medical assistance in Tbilisi, 118 km away, which unfortunately, due to the lack of medicine, I had to take advantage of. Unfortunately, the medical conditions and service in the capital were also terrible. Luckily, we managed to buy the necessary medicine and returned to Gudauri.

The following days on the slopes brought great progress in Pia's skills, who first discovered the fun of slalom, and when she mastered the technique of turns, she became fascinated with speed. The sight of the little one flying down the slope effectively soothed Robert's leg pain and helped me overcome digestive dysfunctions. The joy, smile, enthusiasm, and optimism of our little darling are the best remedy for all problems.

Georgia is a fantastic destination. Beautiful nature, rich history, friendly people - this is a mix that can only be found in this place. However, when deciding to travel with a small child, one should think carefully. Being aware of the specifics of these regions, for a first skiing trip for a 4-year-old, I would probably choose the Alps... Fortunately, she was not fully aware, and I definitely don't regret it.

Aby nie stracić dnia udaliśmy się na wycieczkę do do miejscowości Stepancminda oraz górującego nad nią cudownego, XIV wiecznego klasztoru Cminda Sameba. Nawet cierpiący na coraz większy ból nogi Robert był totalnie zachwycony. Pia doładowała akumulatory ignorując całkowicie ekstremalne niedogodności i utrudnienia drogowe i z wielką radością przystąpiła do zapalania świeczek w mistycznej cerkwi.
Całą przygodę zakończyliśmy doskonałą kolacją w fenomenalnym Rooms Hotel Kazbegi, gdzie nasz przewodnik Dima zorganizował również sympatyczną celebrację moich urodzin.
Z całym przekonaniem polecam rejon Kazbegi. Jesto to z pewnością jedno z miejsc, które należy obowiązkowo wpisać na listę miejsc godnych odwiedzenia.

Do problemów ortopedycznych Roberta dołączyła moje jelitówka, która nie stanowiłaby większego problemu, gdy na miejscu była dostępna pomoc medyczna i leki. Niestety okazało się, że pobliskie Emergency nie dysponuje żadnymi lekami a jedyna apteka w miejscowości jest od 4 dni nieczynna i nie wiadomo czy i kiedy zostanie otwarta. Dramat. Nasz ubezpieczyciel zaproponował jedynie możliwość skorzystania z pomocy medycznej w oddalonym o 118 km Tbilisi, z czego niestety ze względu na brak leków musiałam skorzystać. Niestety warunki i obsług medyczna również w stolicy była tragiczna. Na szczęście udało się nam zakupić niezbędne leki i powróciliśmy do Gudauri.

Kolejne dni na stoku przyniosły wielki progres umiejętności Pii, która odkryła najpierw frajdę z slalomu, a gdy opanowała technikę skrętów zafascynowała się szybkością. Widok szalejącego na stoku Maleństwa skutecznie koił ból nogi Roberta oraz pomagał mi zwalczać dysfunkcje trawienne. Radość, uśmiech, zapał, optymizm Maleńkiej Kochanej Istotki jest najlepszym remedium na wszystkie problemy.

Gruzja jest fantastyczną destynacją. Wspaniała przyroda, bogata historia, mili otwarci ludzie - to mieszanka, którą można spotkać jedynie w tym miejscu. Decydując się na wyjazd z małym dzieckiem należy jednak solidnie się zastanowić. Będą świadomi specyfiki tych rejonów na pierwszy wyjazd narciarski dla 4 letniego Maleństwa wybrałabym chyba Alpy… Na szczęście nie była w pełni świadoma i z całą pewnością tego nie żałuję.


kazbegi klasztor, kazbegi tsminda sameba

kazbegi klasztor, kazbegi tsminda sameba

kazbegi klasztor, kazbegi tsminda sameba

kazbegi klasztor, kazbegi tsminda sameba

kazbegi hotel

kazbegi hotel

kazbegi hotel

kazbegi hotel

krowy czekające na wejście do gospodarstwa

tunel na gruzińskiej drodze wojennej, gruzińska droga wojenna


Gudauri wejście do restauracji, gudauri ski



gudauri hotel

cerkiew w Gudauri


zapora wodna w Gruzji

zapora wodna w Gruzji





Pia i Dima w restauracji

Tibilisi nocą

Comments

Popular posts from this blog

Salalah Oman - odczucia i wrażenia Mamy (Salalah, Oman - impressions and experiences from a mother)

Podczas naszych poprzednich pobytów w Omanie usłyszeliśmy wiele pochlebnych opinii na temat Salalah. Zarówno rodowici Omańczycy jak i rezydenci wypowiadali się w samych superlatywach na temat bujnej roślinności, pięknych gór i czystego, ciepłego morza. Większość opinii się potwierdziła, jednak wybierając się w te rejony z dzieckiem należy wziąć pod uwagę pewne minusy. Lokalni Omańczycy są serdeczni i otwarci jednak ewidentnie mają problem z poprawną oceną swojego pozycji społecznej. Nie obowiązują ich kolejki, uważają, że należy im się pierwszeństwo w każdej możliwej sytuacji. Ponadto mają wyjątkowo ambiwalentny stosunek do pracy. Można mieć wrażenie, że przesiadka z wielbłąda do Lexusa negatywnie wpłynęła na odbiór rzeczywistości. Z takimi sytuacjami nie spotkaliśmy się w Muskacie. Kolejny problem to pozycja kobiety. Mówiąc wprost Europejki bez towarzystwa męskiej asysty nie są traktowane poważnie.  Menu w restauracji trafia najpierw do mężczyzny. Sprzedawca w sklepie, czy taksó

Pia w Salt Lake City - Mormoni, Temple Square i inne atrakcje (Pia in Salt Lake City - Mormons, Temple Square, and other attractions)

Most of us associate Utah with Salt Lake City, which hosted the Winter Olympics in 2002 and the Mormons, who are particularly numerous in this state. In preparation for our trip, I considered the possibility of taking advantage of the wide range of winter sports available at the Olympic venues. The first challenge in organizing the trip was, of course, buying airline tickets, and here the first surprise appeared. Generally, flights to the USA are relatively cheap, but it turns out that this does not apply to SLC. Only KLM, AirFrance, and Lufthansa fly directly to the capital of Utah. Due to limited competition, the flight price is higher than to Hawaii. Therefore, since we planned the trip in advance, I managed to catch a one-day promotion at KLM and ultimately purchase tickets at reasonable prices. If you are planning to visit this area, remember to plan your trip in advance, otherwise, you will face a high expense or a flight with at least two layovers. After 10 hours spent in a nice

Pia - 10 years of traveling (10 lat podróży)