Skip to main content

Ras al Khaima - Szaleństwa Naszego Maleństwa (Ras al Khaima - Our Little One's Antics)


Pobyt w chłodnej i pochmurnej Rosji rozpalił w nas pragnienie zetknięcia się ze zdecydowanie bardziej słoneczną aurą. Niestety okoliczności nie wskazywały na możliwość rychłego spełnienia marzeń. Okazało się jednak, że przewrotny los rzucił nas w ciepły klimat Emiratów Arabskich. Szukając opcji dotarcia na spotkanie z rodzinką Hubera, dyrekcją strefy ekonomicznej RAK oraz….. hodowcą wielbłądów Szejkiem Raszidem wybraliśmy najtańszą dostępną opcję, którą był lot niezbyt lubianą linią Small Planet. Niestety dostępne było wyłącznie połączenie z Katowic.
Mając nadzieje, że tym razem zostaniemy pozytywnie zaskoczeni udaliśmy się wczesnym rankiem na lotnisko. Ustawiliśmy się pierwsi w kolejce dla rodzin z dziećmi, podeszliśmy błyskawicznie do odprawy i….. okazało się, że czekaliśmy 40 minut na obsługę ponieważ ktoś zapomniał poinformować serwis bagażowy.
Na pokładzie udało nam się zdobyć dobre miejsca jednak obsługa tradycyjnie już dawała do zrozumienia, że linie nisko-kosztowe nie są, dyplomatycznie to ujmując zorientowane na pasażera. Pia zniosła podróż doskonale pomimo, że wstała o 4 nad ranem. My dotarliśmy do miejsca naszej destynacji zdecydowanie bardziej wykończeni.

Our stay in cold and cloudy Russia ignited a desire in us to experience a much sunnier climate. Unfortunately, circumstances didn't seem to allow for that anytime soon. However, fate had other plans for us and threw us into the warm climate of the United Arab Emirates. In search of the cheapest available option to reach Huber's family, the management of the RAK Economic Zone, and...camel breeder Sheikh Rashid, we chose to fly with the not-so-popular Small Planet airline. Unfortunately, the only available connection was from Katowice.

Hoping to be pleasantly surprised this time around, we headed to the airport early in the morning. We positioned ourselves first in line for families with children, quickly went through check-in, and...waited for 40 minutes because someone forgot to inform the baggage service.

Onboard, we managed to get good seats, but as expected, the staff made it clear that low-cost airlines were not, diplomatically speaking, passenger-oriented. Pia handled the journey perfectly despite getting up at 4 in the morning. We, on the other hand, arrived at our destination much more exhausted.

 





Na lotnisku emiratu RAK powitały nas swojskie klimaty dizajnu nawiązującego do stylu dworca w Kutnie sprzed 30 lat, napisów w języku arabskim, polskim i rosyjskim oraz przesympatycznie znudzonych życiem oficerów straży granicznej. Skutecznie udało nam się zablokować odprawę ponieważ okazało się, że w systemie figurujemy jako osoby, które od stycznie 2015 roku przebywają w UAE. Oczywiście fakt ten nie stanowił problemu, wywołał jedynie długą dyskusję zapewne na temat głupoty oficerów emigracyjnych z Dubaju, którzy nie dopełnili obowiązków. Nam się szczególnie nie śpieszyło ponieważ i tak musieliśmy czekać na walizki tak więc ze spokojem przypatrywaliśmy się szaleńczym biegom naszego Maleństwa czując już, że Ras Al Khaima to spokojna prowincja będąca zdecydowanym przeciwieństwem bardziej rozwiniętych emiratów.

Kolejne osiem dni stanowiło optymalnie skomponowany miks obowiązków służbowych i relaksu. Pogoda była po prostu znakomita. Ok. 30 stopni, troszkę chmurek, przyjemny poziom wilgotności, a do tego bardzo miła obsługa, dobre jedzenie oraz czysta woda. Tym razem nasze sprawy zawodowe były proporcjonalnie rozłożone tak więc Maleństwo miało okazję wyszaleć się zarówno z Mamą jak i Tatą ;) ale również z ulubionymi kolegami Hubusiem i Feliksem oraz ciocią Anią.

At the RAK airport, we were greeted by a familiar atmosphere of design reminiscent of a train station in Kutno from 30 years ago, with signs in Arabic, Polish, and Russian, and some very friendly but bored border guards. We managed to block the check-in process because the system showed us as people who had been in the UAE since January 2015. Of course, this fact was not a problem, it just sparked a long discussion, probably about the incompetence of immigration officers in Dubai who didn't do their job properly. We weren't in a hurry anyway, as we had to wait for our luggage, so we watched our little one's crazy runs with calm, feeling that Ras Al Khaimah was a peaceful province, a clear contrast to the more developed emirates.

The next eight days were an optimally composed mix of business and relaxation. The weather was just great. About 30 degrees, a few clouds, a pleasant level of humidity, and on top of that, very friendly staff, good food, and clean water. This time, our professional matters were proportionally spread out, so our little one had the opportunity to have fun both with Mom and Dad ;) but also with favorite friends Hubus and Felix, and Aunt Ania.










Pia spędzała długie godziny w basenie oraz morzu doskonaląc umiejętności pływackie. A w chwilach odpoczynku budowała piaskowe fortyfikacje. Przez osiem dni jedynie dwukrotnie znalazła czas aby chwilkę zdrzemnąć się w swym niezawodnym “greenie”.  Trudno uwierzyć ale od 8.00 do 22.00 była w stanie funkcjonować na najwyższych obrotach :).
Przyjemna pogoda, sporo zieleni oraz niepowtarzalny spokój tego Emiratu bardzo sprzyja zarówno krótkim jaki i długim pobytom rodzin z dziećmi. Przyglądając się mieszkańcom łatwo można dostrzec z jednej strony bogatych Arabów, Anglików oraz wielu Rosja z drugiej zaś Filipińczyków, Hindusów i Egipcjan pracujących głównie w branży horeca.
Nasze generalne wrażenia z Ras Al Khaima są bardzo pozytywne, polecamy to miejsce szczególnie rodzinom z dziećmi, które chcą odetchnąć od zgiełku codziennego życia.

Pia spent long hours in the pool and sea perfecting her swimming skills. And in moments of rest, she built sand fortifications. In eight days, she only found time to take a nap twice in her reliable "greenie". It's hard to believe, but from 8:00 am to 10:00 pm, she was able to function at the highest level :).

The pleasant weather, plenty of greenery, and unique peace of this Emirate are very conducive to short and long stays for families with children. By observing the residents, you can easily see, on the one hand, wealthy Arabs, Britons, and many Russians, and on the other hand, Filipinos, Indians, and Egyptians working mainly in the hospitality industry.

Our overall impressions of Ras Al Khaimah are very positive, and we recommend this place, especially to families with children who want to take a break from the hustle and bustle of everyday life.



Comments

Popular posts from this blog

Salalah Oman - odczucia i wrażenia Mamy (Salalah, Oman - impressions and experiences from a mother)

Podczas naszych poprzednich pobytów w Omanie usłyszeliśmy wiele pochlebnych opinii na temat Salalah. Zarówno rodowici Omańczycy jak i rezydenci wypowiadali się w samych superlatywach na temat bujnej roślinności, pięknych gór i czystego, ciepłego morza. Większość opinii się potwierdziła, jednak wybierając się w te rejony z dzieckiem należy wziąć pod uwagę pewne minusy. Lokalni Omańczycy są serdeczni i otwarci jednak ewidentnie mają problem z poprawną oceną swojego pozycji społecznej. Nie obowiązują ich kolejki, uważają, że należy im się pierwszeństwo w każdej możliwej sytuacji. Ponadto mają wyjątkowo ambiwalentny stosunek do pracy. Można mieć wrażenie, że przesiadka z wielbłąda do Lexusa negatywnie wpłynęła na odbiór rzeczywistości. Z takimi sytuacjami nie spotkaliśmy się w Muskacie. Kolejny problem to pozycja kobiety. Mówiąc wprost Europejki bez towarzystwa męskiej asysty nie są traktowane poważnie.  Menu w restauracji trafia najpierw do mężczyzny. Sprzedawca w sklepie, czy taksó

Pia w Salt Lake City - Mormoni, Temple Square i inne atrakcje (Pia in Salt Lake City - Mormons, Temple Square, and other attractions)

Most of us associate Utah with Salt Lake City, which hosted the Winter Olympics in 2002 and the Mormons, who are particularly numerous in this state. In preparation for our trip, I considered the possibility of taking advantage of the wide range of winter sports available at the Olympic venues. The first challenge in organizing the trip was, of course, buying airline tickets, and here the first surprise appeared. Generally, flights to the USA are relatively cheap, but it turns out that this does not apply to SLC. Only KLM, AirFrance, and Lufthansa fly directly to the capital of Utah. Due to limited competition, the flight price is higher than to Hawaii. Therefore, since we planned the trip in advance, I managed to catch a one-day promotion at KLM and ultimately purchase tickets at reasonable prices. If you are planning to visit this area, remember to plan your trip in advance, otherwise, you will face a high expense or a flight with at least two layovers. After 10 hours spent in a nice

Pia - 10 years of traveling (10 lat podróży)